Ten, kto wybrał się na spotkanie Pach - Drobnica Port w lidze TKKF na pewno się nie zawiódł. W tym meczu było wszystko - bramki, piękne akcje, zmarnowane sytuacje, nieoczekiwane zwroty akcji a przede wszystkim niespodziewane rozstrzygnięcie! Oba zespoły w zeszłym sezonie zajęły miejsce w środku tabeli, więc można było spodziewać się zaciętych zawodów, ale nie aż tak emocjonujących. Kierownik Drobnicy, gdy dowiedział się z kim gra jego drużyna powiedział, że może być ciężko. Oba zespoły nie dysponowały pełną kadrą - Portowcy mieli tylko dwóch zmienników, a Pach zmuszony był grać tylko pięcioma zawodnikami.

Wydawało się, że Drobnica powinna bez problemu wygrać to spotkanie i po prostu zabiegać przeciwnika. Nic bardziej mylnego - pierwszą bramkę zdobył nieoczekiwanie Pach. Trzy kolejne zresztą też i szybko zrobiło się 4:0. Kierownik Portowców Andrzej Stańczyk miał niewyraźną minę, bo zapowiadał się pogrom. Trzeba przyznać, że prowadząca ekipa zagrała bardzo mądrze. Piłkarze odpoczywali w obronie kryjąc rywala na własnej połowie i ustawiając trzech zawodników z asekurującym stoperem. Dokładne i spokojne rozgrywanie piłki, również z podłączającym się do akcji bramkarzem (miał nawet okazję strzelecką), zapewniało przewagę Pachowi. Drobnica sprawiała wrażenie zagubionej, nie potrafiła poradzić sobie z rywalem i była raz po raz kontrowana. Jednak udaje się jej strzelić kontaktową bramkę po kontrowersyjnej akcji. Piłka opuściła boisko i bramkarz Pachu był pewny, że należy się ona jego zespołowi. Tymczasem sędzia zadecydował inaczej i po szybkim rozegraniu piłki napastnik Drobnicy strzelił bramkę zdekoncentrowanemu golkiperowi. Nie zraziło to jednak jego kolegów, którzy szybko odpowiedzieli golem. Tuż przed przerwą bramkarz Pacha wdał się w niepotrzebny drybling, stracił piłkę i musiał faulować rywala prokurując rzut karny zamieniony na bramkę. Po niej arbiter zakończył pierwszą część meczu. Do przerwy 5:2.

Po zmianie stron obraz gry nie uległ zmianie - Drobnica próbowała atakować, jednak Pach skutecznie kontrował i szybko mieliśmy wynik 8:3. Wysokie prowadzenie zdekoncentrowało Pacha, który zaczął bawić się pod bramką przeciwnika i marnować doskonałe okazje strzeleckie. Zapewne brakowało już sił i odrobiny szczęścia. Tymczasem na około 10 minut przed końcem meczu Drobnica zmobilizowana przez swojego kierownika, który chyba jako jedyny wierzył jeszcze w jej sukces, wzięła się do odrabiania strat, a przynajmniej do uratowania honoru. Dwa szybko zdobyte gole spowodowały, że i zawodnicy uwierzyli w sukces - zaczęli grać pressingiem na całym boisku i mozolnie odrabiać straty. Mimo narażania się na kontry Pacha, mieli sporo szczęścia i nie tracili już bramek. Bramka na 8:8 wywołała u nich prawdziwą euforię. W akcji tej nie popisał się dobrze grający bramkarz Pacha, który wpuścił strzał z ostrego kąta. Gdy tuż przed końcem padła dziewiąta bramka dla Drobnicy, mało kto wierzył, że Pach się jeszcze podniesie i stać go będzie na ostatni zryw. Jednak ambitni piłkarze wykrzesali jeszcze trochę energii i zaatakowali. Byli nawet bliscy wyrównania, jednak zabrakło im odrobiny szczęścia.

Po spotkaniu kierownik Drobnicy stwierdził, że nawet na żadnym meczu Pogoni nie przeżywał takich emocji. Ja również przyznam, że po raz pierwszy byłem świadkiem takiego widowiska. Pach to dobry zespół, jednak nie wytrzymał kondycyjnie tego spotkania i mimo, że prowadził 4:0, 5:2 i 8:3, nie zdobył nawet punktu! Uważam, że remis byłby sprawiedliwszym wynikiem, ale taki jest sport. Ważne, że mecz toczony był w duchu fair play i piłkarze przede wszystkim dobrze się bawili.













własne