Zwycięstwo na inaugurację wiosny
Pogoń Szczecin wygrała pewnie z Sandecją Nowy Sącz 4:1, w pierwszym po zimowej przerwie spotkaniu Lotto Ekstraklasy. Bramki dla zwycięzców zdobyli Ricardo Nunes, Adam Frączczak, Jakub Piotrowski oraz obrońca gości Michal Piter-Bućko. Rywale odpowiedzieli jedynie trafieniem honorowym, którego autorem był Filip Piszczek. Portowcy zanotowali trzecie z rzędu zwycięstwo i przynajmniej do poniedziałku (wówczas Piast Gliwice gra z Jagiellonią Białystok) opuścili ostatnie miejsce w ligowej tabeli.
Podopieczni Kosty Runjaica spotkanie rozpoczęli w składzie sprzed przerwy zimowej. Choć kibice liczyli, że już od pierwszego gwizdka zobaczą na murawie debiutantów, trener szczecińskiej drużyny desygnował do gry samych sprawdzonych już zawodników. Oczy 4895 widzów zwrócone były przede wszystkim na Łukasza Zwolińskiego, który jesienią mocno zawodził i wydawać by się mogło, że po przyjściu do drużyny innych ofensywnych zawodników straci miejsce w pierwszym składzie. Trener jednak mu ponownie zaufał, a szczeciński napastnik zrewanżował mu się walką na całego przez 67 minut, które przebywał na boisku.
Łukasz Zwoliński bramki w sobotę nie zdobył, ale mocno przyczynił się do pierwszego trafienia dla Portowców. Wówczas po zagraniu Cornela Rapy z prawej strony, pilnujący napastnika Pogoni Michal Piter-Bućko próbując interweniować, umieścił piłkę we własnej bramce. Jeszcze przed przerwą było 2:0. Ricardo Nunes zbliżając się do narożnika pola karnego mógł dośrodkować, jednak ku zaskoczeniu wszystkich zdecydował się na uderzenie w długi róg. Ku uciesze kibiców, piłka minęła bezradnego Michała Gliwę i trafiła do bramki. Portowcy mocno rozpoczęli drugą część meczu. Chwilę po jej rozpoczęciu Spas Delev przeprowadził akcję prawą stroną, wbiegł w pole karne i wyłożył piłkę wbiegającemu Adamowi Frączczakowi, który bez problemu umieścił futbolówkę w bramce. Dwie minuty później było już 4:0, po zamieszaniu w polu karnym piłka trafiła do Jakuba Piotrowskiego. Pomocnik Pogoni uderzył bez zastanowienia, a Michał Gliwa z trudem wybił piłkę z linii bramkowej. Jak się chwilę później okazało, interwencja nie była skuteczna, bowiem powtórka VAR pokazała, że piłka przekroczyła linię bramkową i Portowcy mogli się cieszyć z czwartej bramki. Po tym trafieniu szczecinianie oddali pole rywalowi, który najpierw dość bojaźliwie, a po upływie kilkunastu minut już z większym zaangażowaniem próbował zaliczyć trafienie honorowe. Najpierw uderzenie Filipa Piszczka zakończyło się słupkiem, a chwilę później po dograniu z prawej strony ten sam zawodnik pokonał Łukasza Załuskę, ustalając tym samym wynik meczu na 4:1.
ďż˝rďż˝dďż˝o: Własne
relacjďż˝ dodaďż˝: WpV |
|