Nawet w najczarniejszych snach takiego wieczoru nie wyobrażali sobie kibice Spójni Stargard. Biało-bordowi w meczu 25. kolejki podejmowali ostatnią drużynę pierwszej ligi i wiele osób już przed meczem dopisywało sobie dwa łatwe oczka. Sport bywa jednak przewrotny i podopieczni Andrzeja Kierlewicza wygrali 79:75 w hali OSiR przy ul. Pierwszej Brygady.

Porażka podopiecznych Krzysztofa Koziorowicza to nie wynik błędów w końcówce spotkania a rezultat postawy w całym spotkaniu. Czasami przychodzą takie mecze, kiedy nic nie działa jak powinno. Gospodarze już w pierwszej kwarcie mięli spore kłopoty z celnością, ale przede wszystkim z rozegraniem swoich akcji. Nic dziwnego, że już na wstępie tracili do rywala jedenaście oczek.

Jedynym plusem całego starcia jest fakt, że mimo straty szesnastu oczek w czwartej kwarcie Spójnia nie poddała się. Mimo ambitnej walki z czasem odrobiła czternaście oczek, jednak na odwrócenie losów meczu zabrakło już czasu. Ostatecznie po rzutach wolnych Rudki Warszawiacy wygrali 79:75 i sprawili prezent nie tylko swojemu szkoleniowcowi, ale także Polonii Leszno, która depta biało-bordowym po piętach.

Spójnia Stargard - KK Warszawa 75:79 (12:23, 20:16, 19:20, 24:20)

Spójnia: Bręk 20 (4 przech., 4x3), Dymała 17 (8 zb., 5 str.), Szymański 10 (3x3), Raczyński 8, Wilczek 6 (7 zb.), Czujkowski 5, Pabian 5 (6 zb., 4 przech.), Fraś 4 (9 zb.), Koziorowicz 0, Pytyś 0

KK: Wojtyński 23 (5 as., 5x3), Motel 12, Jankowski 10, Koźluk 9 (11 zb.), Rudko 8, Pietkiewicz 7 (5 zb., 2 blk.), Sarnacki 6 (5 zb.), Zapert 4, Dziatczuk 0, Iwanowicz 0, Jaremkiewicz 0

ďż˝rďż˝dďż˝o: własne