Pogoń jak rasowy bokser. Jakub Piotrowski: Trzeba umieć wypunktować rywala
Tego należało się spodziewać. Mecz Pogoni z Sandecją nie był porywającym widowiskiem. Za ładne oczy nikt jednak punktów nie daje. Liczy się to, co w siatce. Portowcy wypunktowali rywali i zwyciężyli na własnym stadionie 2:0. W grupie spadkowej w trzech dotychczas rozegranych meczach dopisali sobie już siedem „oczek”. Utrzymanie Ekstraklasy coraz bliżej. - Mamy teraz taką sytuację, że nie musimy specjalnie patrzeć za siebie - całkiem słusznie zwrócił uwagę Jakub Piotrowski. Tuż po meczu zapytaliśmy piłkarza, czy może myśli już o kadrze Adama Nawałki.
W trzech meczach Pogoń zdobyła siedem punktów. Tylko jakiś kataklizm może sprawić, że znajdziecie się w strefie miejsc 15-16.
Też mi się tak wydaje, że to dzisiejsze zwycięstwo jest bardzo ważne. Przybliża nas do utrzymania, ale dopóki piłka w grze i będą „szanse”, że spadniemy, trzeba być uważnym. Trzeba jednak wygrywać mecze, bo stać nas na to, by w każdym, który jeszcze pozostał zdobyć komplet punktów. Kontynuując wątek, w niedzielę Termalica zagra w Krakowie. Rozumiem, że będziecie kibicować Cracovii, bo zwycięstwo będzie kolejnym krokiem, byście byli pewniejsi siebie? Wiadomo, że będziemy patrzeć na ten mecz, bo nasza przewaga może być większa. Fajnie jakby Cracovii udało się wygrać. Dla nas byłoby lepiej, ale nawet gdy Termalica tam zwycięży, my musimy patrzeć na siebie. Mamy teraz taką sytuację, że nie musimy specjalnie oglądać się za siebie. Zachowaliście się w tym spotkaniu trochę jak bokser. Przyjęliście pewne ciosy, ale sami zadaliście ten nokautujący, po którym rywale już się nie podnieśli. Byliśmy groźni pod bramką przeciwnika, ale także pod swoją, bo nasze błędy napędzały Sandecję. Dobrymi interwencjami popisał się Łukasz Załuska, który trzeci mecz skończył z zerem. Takie spotkania się zdarzają. Bramkarz też musi pomagać. Można powiedzieć, że zagraliśmy po boksersku. Czasami są takie mecze, w którym przeciwnika trzeba umieć wypunktować. Rozumiem, że w szatni poklepaliście Załuskę po plecach za te obrony. Nie sposób przewidzieć, co by było gdyby. Łukasz wie, że jest stabilnym bramkarzem. Kiedy trzeba, pomaga drużynie. Powiedzmy sobie szczerze, gol Adama Buksy z 51. minuty przypieczętował wasz triumf. Przypieczętował, bo od tamtego czasu kontrolowaliśmy to spotkanie. Tak naprawdę goście nie stworzyli już żadnego zagrożenia. Święto, komplet kibiców. Jak to było grać przy tak dużym dopingu? Chciałoby się, żeby tak było co tydzień i co tydzień był mecz u siebie. To było coś fantastycznego. Czuć było tę atmosferę. Kibice cały czas dopingowali. Nie było tak, że tylko siedzieli, cały czas żyli meczem. Oby takich spotkań było jak najwięcej. Niemniej, my swoją grą możemy to zapewnić. Zerkał pan w stronę trybun i przygotowanej przez kibiców oprawy? Troszeczkę widziałem. Obchodziliście święto 70-lecia powstania. Za tydzień może być drugie. Macie bowiem sprzyjający terminarz i przy zwycięstwie nad Arką i innych korzystnych wynikach, zapewnicie sobie utrzymanie. Dokładnie, będziemy starali się zrobić kolejny krok już za tydzień. Wierzę w to, że uda nam się wygrać i zapewnić sobie utrzymanie. Coraz częściej wokół pana osoby pojawia się hasło: reprezentacja. Myśli pan, by spróbować się w niej znaleźć? Raczej staram się wyciągać dla siebie jakieś wnioski z każdego spotkania. Wiadomo, że nie wszystkie będą idealne. Jestem w takim wieku, że popełniam błędy. Staram się z meczu na mecz utrzymać formę i stabilność. Po meczu rozmawialiśmy również z Adamem Frączczakiem. Wywiad opublikujemy już w niedzielę, zapraszamy do lektury.
ďż˝rďż˝dďż˝o: własne
relacjďż˝ dodaďż˝: kempes7 |
|