Kielecka niemoc Pogoni
Portowcy przerwali serię trzech z rzędu porażek na wyjeździe. Po piątkowym remisie z Koroną Kielce nie mogą być jednak zadowoleni. W potyczce drużyn z ligowej czołówki nie zabrakło emocji. Już do przerwy kibice obejrzeli trzy gole, ale tylko jeden z nich został uznany przez arbitra głównego. Pogoń długo prowadziła w Kielcach. Kiedy wydawało się, że w końcu odczaruje obiekt znajdujący się przy ulicy Ściegiennego 8, znów dała się zaskoczyć po stałym fragmencie gry. Walka o miejsce w pierwszej ósemce trwa w najlepsze.
Obie drużyny wystartowały z dużą ostrożnością w grze. Walka trwała przede wszystkim w środku pola. Do tego nie brakowało fauli z obu stron. Dopiero w 19. minucie zrobiło się gorąco pod jedną z bramek. Portowcy ruszyli z kontratakiem, Iker Guarrotxena świetnym podaniem obsłużył Jakuba Bartkowskiego. Ten nie zdecydował się na strzał, a jego podanie w porę zablokował jeden z obrońców Korony. Chwilę później kielczan opuściło szczęście. Zvonimir Kožulj wypuścił w bój Adama Buksę. Snajper Pogoni celnie przymierzył po długim rogu i piłka po nodze Michała Miśkiewicza trafiła w słupek bramki Korony, a następnie zatrzepotała w siatce. Gospodarze nie potrafili znaleźć sposobu na obronę Pogoni. Ta spisywała się dobrze, mimo kilku absencji. W 32. minucie Iker Guarrotxena kapitalnym podaniem dograł piłkę do Radosława Majewskiego. Ten opanował futbolówkę i skierował ją do bramki. Radość Pogoni nie trwała jednak długo, ponieważ arbiter po analizie VAR nie uznał gola. W doliczonym czasie gry zrobiło się 1:1. Kielczanie rozmontowali defensywę Pogoni, a bramkę do szatni zdobył Felicio Brown Forbes. Paweł Raczkowski znów skorzystał z VAR-u i nie uznał drugiego gola w tym meczu.
Korona odważniej ruszyła po przerwie. To Portowcy powinni jednak podwyższyć na 2:0. W 53. minucie Radosław Majewski dobrym podaniem uruchomił Kamila Drygasa. Kapitan Pogoni zamiast strzelać podciągnął kilka metrów i wycofał piłkę do Adama Buksy. Napastnik Portowców tym razem uderzył obok bramki. Kielczanie strzelali albo niecelnie albo ich strzały było blokowane. W 73. minucie celnie uderzył Zvonimir Kožulj, lecz piłkę pewnie złapał Michał Miśkiewicz. W 84. minucie Korona dopięła swego. Dośrodkowanie/strzał Wato Arweladze zupełnie zaskoczyło Łukasza Załuskę, który na pewno mógł i powinien lepiej spisać się przy tym rzucie wolnym. Na więcej jednym i drugim zabrakło już czasu. Portowcy stracili w tym roku cztery gole. Wszystkie po stałych fragmentach gry.
ďż˝rďż˝dďż˝o: własne
relacjďż˝ dodaďż˝: royal447 |
|