Świetny mecz w Szczecinku
Zanim rozpoczął się mecz, zadawano sobie pytania o stan murawy. Godzinę przed spotkaniem nadeszła deszczowa chmura, z której na Szczecinek spadły potężne ilości wody. Biorąc pod uwagę wcześniejsze mokre dni rysował się nieciekawy obraz. Okazało się jednak, że te obawy były mocne przesadzone. Boisko oczywiście było grząskie, ale nie zalegały na nim kałuże.
Być może mokry plac gry miał wpływ na obraz pojedynku. Od początku obie drużyny grały szybką piłkę. Jako pierwsi zaatakowali gospodarze. Po wyrzucie piłki z autu celnie główkował Andrzej Stefański, a w 7 minucie wychodzącego na czystą pozycję Krzysztofa Miętka staranował bramkarz Sławy. Dostał za to żółtą kartkę. Po kwadransie pierwszą ofensywną akcję przeprowadzili goście. W polu karnym odnalazł się Marcin Chyła, który mając na plecach obrońcę zdołał oddać strzał w boczną siatkę. Chwilę później do podanej z obrony piłki dobiegł Miętek, ale jego uderzenie sparował Piotr Kaźmierczak. Gra aż do 35 minuty straciła na tempie. Walka toczyła się głównie w środku pola i charakteryzowała się dużą niedokładnością z obu stron. Na szczęście ten letarg nie trwał w nieskończoność. Sygnał do ataku ponownie dał Miętek, główkując zbyt lekko po dośrodkowaniu Tomasza Kubickiego. Kopia tego zagrania miała miejsce w 40 minucie, z tym że piłka została podana po ziemi. Dobiegł do niej Miętek, instynktownie obronił Kaźmierczak, a z dobitką nie zdążył Stefański. Była to najlepsza sytuacja do zdobycia gola w pierwszej połowie. Dobra pierwsza połowa dawała nadzieję na jeszcze lepszą drugą. Nadzieje te nie okazały się płonne. "Z wysokiego C" zaczęli gospodarze. W ciągu pierwszych dwóch minut przeprowadzili dwie bardzo ładne akcje. Najpierw indywidualny rajd Artura Frysia zakończył strzałem Zbigniew Węglowski, a chwilę później nikt nie przeciął kąśliwego dośrodkowania Kubickiego. W kolejnych minutach przewagę zyskali goście. Kilka ich groźnych akcji mogło zakończyć się powodzeniem, ale albo strzelali niecelnie, albo bronił Mateusz Wiśniewski. Gospodarze ponownie zaatakowali w 73 minucie, kiedy pojedynek jeden na jeden z Miętkiem wygrał Kaźmierczak. Minutę później był bezradny. Piłkę w pole karne zagrał Fryś, przejął ją Miętek i prostopadłym podaniem uruchomił Kamila Podprygę. Ten zagrał wzdłuż bramki do niepilnowanego Węglowskiego, który dopełnił formalności. Na trybunach wybuchł szał radości, a piłkarze (w tym bramkarz Wiśniewski) cieszyli się na środku boiska. To nie był jednak koniec meczu. Prowadzenie należało utrzymać. Cel został osiągnięty, chociaż nie było łatwo. Sława dwukrotnie mogła zdobyć gola. Najlepsza okazja była ku temu w 86 minucie, gdy z rzutu wolnego strzelał Krzysztof Stępniak. Podkręcona piłka zmierzała w okienko bramki, ale wspaniałą robinsonadą sparował ją na słupek Wiśniewski. Dostał za to wielkie i zasłużone brawa od kibiców. Po końcowym gwizdku sędziego z Wałcza nastąpiła prawdziwa fiesta. Zgromadzeni na trybunach głośno dziękowali za mecz, a piłkarze razem z trenerem odtańczyli taniec radości. www.darzbor.yoyo.pl relacjďż˝ dodaďż˝: zdyniek |
|