Piorunujący początek i nokautujący „Bartocha”.
Zwycięstwo nad
Arkonią Szczecin miało dodać skrzydeł Polonii Płoty w kolejnych potyczkach na V ligowym froncie. Rywal z Pełczyc to jednak drużyna nieobliczalna i każdego wynik w tej konfrontacji mógł być możliwy. W myśl zasady, że zwycięskiego składu się nie zmienia trener Józef Andrzejewski desygnował na plac gry identyczną jedenastkę jak w meczu z ekipą ze Szczecina. I podobnie jak środowe spotkanie Polonia rozpoczęła piorunująco. Już w trzeciej minucie na lewej stronie boiska urwał się Łukasz Szwak, pociągnął kilkanaście metrów i pewnym strzałem w długi róg wyprowadził gospodarzy na prowadzenie. W 6 minucie doszło do nieporozumienia pomiędzy bramkarzem Polonii Pawłem Rozentalski a stoperem Arturem Nabrzewskim i goście byli bliscy wyrównania. Wspomniana sytuacja podrażniła ekipę „czarno-białych” i w 11 minucie kibice byli świadkami drugiej bramki. Do bezpańskiej piłki poza polem karnym popędził Paweł Mirecki, wygarnął ją bramkarzowi i podał do Łukasza Góralskiego. Popularny „Góral” widząc wchodzącego w pole karne Sebastiana Woźniaka, dograł piłkę i było 2:0. Po podwyższeniu rezultatu Polonia zaczęła grać spokojnie i rozważnie szanując piłkę i nie pozwalając Kłosowi na przejęcie inicjatywy. W przerwie w szatni gospodarzy panował spokój, chociaż mimo prowadzenia trener Andrzejewski miał kilka drobnych uwag do swoich podopiecznych. Zaraz po przerwie bliski zdobycia bramki był Mirecki, jednak jego strzał był minimalnie niecelny. Goście powoli przejmowali inicjatywę i w 52 minucie Krzysztof Mazur na szczęście dla gospodarzy nie skierował piłki do siatki. Trener „czarno-białych” widząc, że nie można czekać ze zmianami wprowadził na boisko Bartosza Zajferta, strzelca jedynej i zwycięskiej bramki dla Polonii w jesiennym starciu obu drużyn. Jak się okazało był to strzał w dziesiątkę. Z każdą minuta Kłos coraz bardziej zagrażał Polonii, ale to gospodarze zdobyli bramkę. Akcja na prawej stronie Góralskiego, wrzutka, a „Bartocha” wcisnął piłkę przy krótkim słupku. Cztery minuty później, na pięć przed końcem spotkania ponownie Zajfert pokonał Roberta Grzegorczyka. W końcówce goście zdobyli honorową i jak najbardziej zasłużoną bramkę, ale na odwrócenie wyniku spotkania było już zdecydowanie za późno. Po ciekawym i obfitującym w aż pięć bramek spotkaniu Polonia odniosła swoje drugie wiosenne zwycięstwo. relacjďż˝ dodaďż˝: thefrog |
|