Kolejny remis wałczan
Wałczanie potwierdzili po raz kolejny, że są drużyną... obcego boiska. W rozegranym w piątek meczu przeciwko Konsorcjum Białogard udało im się zdobyć tylko jeden punkt, remisując z zespołem, którego jesienią pokonali na wyjeździe 3:0.
Niestety, zbyt liczna kadra przychodząca na mecze na Bukowinie powoduje chaos i rozgardiasz na boisku, a w konsekwencji niespodziewane straty punktowe. A jeżeli do tego sędzia spotkania wypacza wynik (goście sami obiektywnie przyznali, że jeden z ich obrońców w 50 minucie wybił piłkę już zza linii bramkowej po strzale Zygi Pisały), to niestety meczu wygrać się nie da. Satysfakcji wcale nie przynosi opinia przyjezdnych, że gramy najładniejszą piłkę spośród wszystkich piewszoligowych zespołów, gdy punktów brakuje. Naszą bolączką jest mizerna skuteczność napastników, a za całość niech wystarczy fakt, że mniej goli od nas zdobyli tylko oldboje Sokoła Karlino. W pierwszej części spotkania goście mieli jedną okazję na zdobycie bramki, sprokurowaną zresztą przez stopera COS-u, niewykorzystaną przez Andrzeja Iwana. Gospodarze, jak zwykle razili nieskutecznością i stylem gry pasującym bardziej grze na hali niż na trawiastym boisku. Krakowska gra czyli masa krótkich podań, brak waleczności to była woda na młyn białogardzian. Prowadzenie gospodarze objęli w 25 minucie, kiedy to na raty gola zdobył Jasiu Miszczak. Szans na podwyższenie rezultatu mieli jeszcze kilka, a sytuacja Krzyśka Smodisa z 40 minuty (podanie Darka Barana) była wręcz idealna. Druga część spotkania była już bardziej wyrównana, a Konsorcjum wyrównało w 65 minucie. Mecz do końca był emocjonujący a goście próbowali zdobyć trzy punkty, wykorzystując niemoc strzelecką wałeckich oldbojów. Ostatecznie mecz zakończył się remisem, w praktyce będąc porażką piłkarzy COS-u. relacjďż˝ dodaďż˝: kpt |
|