O sobotnim spotkaniu Chemika Police z Kaszubią Kościerzyna ciężko w ogóle coś powiedzieć, poza tym że mecz się w ogóle odbył. Z boiska wiało nudą, zaś oba zespoły miały problemy ze stwarzaniem klarownych sytuacji. Jedyne emocje zapewnił w końcówce spotkania sędzia główny, który odgwizdał pozycję spaloną tuż po bramce Damiana Górskiego. Ostatecznie Chemik zremisował bezbramkowo i nadal zajmuje miejsce tuż nad strefą spadkową.

Chemik: Wiśniewski - Szałek, Bieniek, Krzyżanowski, Hajdukiewicz, Rembisz (74’ Szmit), Baranowski, Krawiec (66’ Janicki), Fadecki, Skrętny (77’ Górski), Wydurski (85’ Jakubiak)

Kaszubia: Kafarski - Żuk, Wasielewski, Krysiński, Wojtkiewicz (63’ Kubsik), Klawikowski (46’ Pietrzyk), Gacek, Wysiecki, Rzepa (46’ Litwinko), Grzywacz, Skrzecz

Statystyki (Chemik - Kaszubia):
Strzały celne: 2 - 3
Strzały niecelne: 4 - 5
Faule: 18 - 9
Żółte kartki: 4 - 0 (Krzyżanowski x2, Baranowski, Wydurski)
Czerwone kartki: 1 - 0 (Krzyżanowski za dwie żółte)
Rożne: 1 - 2
Spalone: 1 - 1

Pogoda: słonecznie, 14 st. C

Widzów: 250

Sędziowali: Tomasz Lisowski - Sebastian Basiejko, Jacek Stasiak (Zachodniopomorski ZPN, Koszalin)

Już na samym początku spotkania z Kaszubią niezłą interwencją popisał się Jakub Szałek, który odciął od prostopadłego podania wbiegającego w pole karne Krzysztofa Rzepę. Chwilę później ten sam zawodnik po błędzie obrony wbiegał lewą stroną, jednak strzał z ostrego kąta padł łupem Mateusza Wiśniewskiego. Kwadrans po rozpoczęciu spotkania kolejny błąd obrony mógł kosztować Chemika stratę gola. Tym razem z niedyspozycji defensorów nie wykorzystał Marcin Wojtkiewicz, który po odebraniu piłki Jakubowi Szałkowi w ostatniej chwili został zablokowany przez Kamila Bieńka. Chwilę później Przemek Rembisz zagrał piłkę na dobieg do Wojtka Fadeckiego, niestety szybszy do podania był Janusz Kafarski, który tuż przed polem karnym popisał się dalekim wykopem. W 19 minucie po zamieszaniu w polu karnym Chemik znów był bliski bramki. Z 11 metrów strzelał Patryk Baranowski, zaś piłka spadła tuż za spojeniem słupka z poprzeczką. Później przez kilkanaście minut na boisku nie działo się zbyt wiele. Dopiero tuż przed końcem pierwszej połowy Rafał Krzyżanowski z ponad 30 metrów uderzył silnie na bramkę Kaszubii, jednak Kafarski choć z trudem to jednak zdołał na raty obronić strzał.

Po zmianie stron pierwsza groźniejsza akcja miała miejsce w 53 minucie. Po faulu przed polem karnym Chemika dośrodkowywał Tomasz Grzywacz, zaś piłkę głową podbił Michał Pietrzyk. Mateusz Wiśniewski nie dał się jednak zaskoczyć i pewnym chwytem złapał strzał. W tej części gry najlepszą szansę na bramkę miał Adrian Skrętny, który na boku pola karnego gości poradził sobie z Marcinem Wojtkiewiczem. Niestety strzał z ostrego kąta z bliska trafił w nogi Kafarskiego. Później Fadecki zagrał do wbiegającego w pole karne Skrętnego, niestety Kafarski by minimalnie szybszy. W końcówce trybuny nieco się ożywiły a to za sprawą sędziego głównego spotkania, który najpierw z boiska za symulowanie faulu z drugą żółtą kartką wyrzucił Rafała Krzyżanowskiego, a po chwili nie uznał bramki Damiana Górskiego. O ile decyzja o ukaraniu pomocnika Chemika wydaje się słuszna, o tyle w momencie podania Mateusza Jakubiaka wybiegający z linii obrony Damian Górski raczej nie znajdował się na pozycji spalonej. Góral, który wpadł w pole karne i umieścił piłkę w długim rogu bramki gości po decyzji arbitra długo nie mógł się z nią pogodzić. Niestety spotkanie po miernym spotkaniu ostatecznie zakończyło się bezbramkowym remisem i podziałem punktów.

Dawid Klawikowski (grający trener Kaszubii): Zbyt wiele o tym meczu nie można powiedzieć. Nie było to porywające widowisko, walka toczyła się głównie w środku boiska i praktycznie bez sytuacji podbramkowych. Mecz był dość wyrównany i wynik 0:0 jest wynikiem sprawiedliwym, bo tak jak powiedziałem żadna z drużyn nie miała klarownych sytuacji. My po ciężkiej podróży cieszymy się, że udało nam się wreszcie zdobyć jakieś punkty na wyjeździe. Po pierwszej połowie zszedłem z boiska, bo chciałem pokierować grą z boku boiska. Dodatkowo chciałem wprowadzić na drugą połowę naszych asów. Miałem taką taktykę by spokojnie zagrać pierwszą połowę i w drugiej zagrać wyżej i niestety tego celu nie udało się zrealizować. Szczególne pretensje mam za ostatnie 10 minut meczu, gdy graliśmy z przewagą jednego zawodnika i nie potrafiliśmy tego wykorzystać.

Michał Zygoń (trener Chemika): Kaszubia to zespół, który nam ewidentnie nie leży. Kolejne spotkanie, w którym nie potrafimy zagrać niczego z tego, co nas charakteryzuje. Ja jednak i tak się cieszę, że mimo słabego spotkania mamy punkt i przełamanie. Coś w tym jest, że plączą się chłopakom nogi i ciśnienie, które wywołuje własny stadion jest tak duże, że mamy problemy. Natomiast ja myślę, że ten dzisiejszy punkt pod wieloma względami nam pomoże w zdobywaniu punktów w kolejnych spotkaniach. Tym bardziej, że zagraliśmy na zero z tyłu i dzięki temu mamy punkt. Gdybyśmy zagrali w obronie tak jak w poprzednich spotkaniach to dzisiaj tego meczu byśmy nie wygrali, ani nie zremisowali. Jeżeli gra się na ośmiu różnych stadionach i na ośmiu różnych stadionach można się nieźle prezentować, a grając u siebie ciągle wyglądamy tak samo kibic przychodzący na stadion może powiedzieć, że zespól jest nieprzygotowany i nie ma siły i ambicji. Co nie jest prawdą, bo wystarczy pojechać gdzieś z nami i widać, że zespół ma charakter i potrafi grać w piłkę.

�r�d�o: www.chemik.police.pl