Wygląda na to, że Mariusz Karol w niespełna tydzień odmienił Akademików. W sobotę widzieliśmy charakter, skuteczność oraz walkę do ostatnich minut. Tym razem jeszcze się nie udało - AZS uległ Anwilowi 82:89 - ale widać, że zespół jest na dobrej drodze.
- Nie chcę widzieć takiej drużyny, jak w dwóch ostatnich meczach - mówił trener Karol przed wyjazdem do Włocławka. I nie widział - on i kibice zobaczyli zespół grający z determinacją, zaangażowaniem, a co najważniejsze skuteczny, który napsuł sporo krwi faworytowi z Kujaw.

Charakter Akademicy pokazali zwłaszcza w drugiej kwarcie, na początku której rywale odskoczyli aż na 14 punktów. Koszalinianie jednak nie spuścili głów, tylko uszczelnili obronę i grali konsekwentnie w ataku, niwelując przewagę Anwilu do zaledwie jednego punktu na koniec pierwszej połowy.

W drugiej odsłonie meczu trwała już wyrównana walka kosz za kosz, a szala zwycięstwa co chwilę przechylała się z jednej na drugą strone. Żadnej z drużyn nie udalo się jednak zdobyć wyraźniejszej przewagi. Dopiero w ostatniej minucie dzięki skuteczności Thomasa i Pluty oraz większemu boiskowemu doświadczeniu, losy meczu rozstrzygnęły się na korzyść Anwilu

Najskuteczniejszy wśród Akademików był Winsome Frazier, który zdobył 23 punkty, miał 7 zbiórek i 3 przechwyty. Kroku dotrzymywał mu Damien Kinloch - rzucił 19 punktów i królował na tablicach (13 zbiórek - najwięcej w meczu). Swoje dorzucili Tomasz Śnieg (11 pkt., 3 as.) oraz Marcin Sroka (10 pkt.). Mimo że z powodu ważnych spraw osobistych z drużyną niemal nie trenował Mirosław Łopatka, nie widać było jego braku zgrania z kolegami. Mecz skończył z dorobkiem 8 punktów na wysokiej skuteczności. Ogólnie cała drużyna zagrała bardzo dobrze i niewiele brakowało, by AZS wywiózł z Hali Mistrzów zwycięstwo.

Reasumując, drużyna jest na dobrej drodze. Jak tylko do kolegów dołączy jeszcze George Reese, a Mirosław Łopaka przepracuje pełen cykl przygotowawczy przed kolejnym meczem, kibice mogą być optymistami.

�r�d�o: azs.koszalin.pl