Wygrana Chemików na inagurację wiosny
Na inaugurację rundy wiosennej piłkarze Klubu Piłkarskiego Chemik Police pokonali 1:0 (0:0) na własnym boisku zawodników Dębu Dębno. Jedyna bramka spotkania padła w 81 minucie po strzale Marka Sajewicza.
W trakcie meczu trener Szmit miał wiele powodów do pokrzykiwań, po meczu jednak to on schodził do szatni z uśmiechem na twarzy
Chemik: Strzelec - Jakubiak, Baranowski, Janicki, Stromczyński, Rembisz, Wronka (68' Bieniek), Jóźwiak (53' Krawiec), Kosakowski, Wydurski (83' Galant), Sajewicz (90' Fadecki)
Dąb: Fabiański - Całko, Norsesowicz, Szwiec, Jarecki (65' Osowski), Laska, Kassian, Celejewski, Szczepanik (90' Gryciak), Dłubis (73' Majewski), Husejko Statystyki (Chemik - Dąb): Strzały celne: 5 - 3 Strzały niecelne: 5 - 2 Faule: 18 - 17 Żółte kartki: 1 - 0 (Wronka) Rożne: 1 - 6 Spalone: 3 - 0 Pogoda: słonecznie, 7 st. C Widzów: 350 Sędziowali: Radosław Mordaka - Zygmunt Zaborowicz, Roman Stasisławczyk (Pomorski ZPN, Gdynia) Bramki: 1:0 - 81 minuta - Marek Sajewicz Od pierwszego gwizdka gospodarze ruszyli z pressingiem i już 15 sekund później Marcin Wydurski mógł otworzyć wynik. Naciskany przez Jarosława Jóźwiaka Marcin Całko usiłował wykopać piłkę sprzed własnego pola karnego i zrobił to na tyle źle, że trafił w Jóźwiaka. Z linii obrony natychmiast wyskoczył Wydurski, który sam na sam z bramkarzem trafił w boczną siatkę. Kilka chwil później Jóźwiak usiłował z piłką „wjechać” w pole karne, jednak został zatrzymany na szesnastym metrze przez Marcina Celejewskiego i Jarosława Norsesowicza. Po kilku minutach przewagi Chemika inicjatywę przejął Dąb. Po szarży lewą stroną Jacek Jarecki wpadł w pole karne i z ostrego kąta posłał piłkę do rąk Piotra Strzelca. Później oba zespoły atakowały falami. W 33 minucie Dąb miał kolejną szansę na bramkę, a to za sprawą błędu Piotra Strzelca. Po dośrodkowaniu z boku, Strzelec zaliczył tzw. „pusty przelot” i piłka znalazła się po drugiej stronie pola karnego. Naciskany przez Patryka Baranowskiego Grzegorz Szczepanik co prawda oddał celny strzał, jednak Chemika przed stratą gola uratował stojący przed linią bramkową Mateusz Jakubiak. Błędy popełniała również defensywa gości, która w pod koniec pierwszej połowy posłała piłkę prosto pod nogi Filipa Kosakowskiego. Pomocnik Chemika wyraźnie był mocno zaskoczony prezentem bo wybrał najgorsze z możliwych rozwiązanie, z ponad 25 metrów słabo i po koźle strzelił koło bramki. W drugiej połowie gra zdecydowanie się rozkręciła. Najpierw Wydurski klatką przed polem karnym zgrał do Sajewicza, zaś Sajewicz z linii pola karnego skierował piłkę w ręce Sebastiana Fabiańskiego. Chwilę później po strzale Tomasza Szwieca Strzelec z trudem sparował piłkę na poprzeczkę. Idealną okazję na bramkę Chemik zmarnował w 60 minucie gdy po dośrodkowaniu Sajewicza Przemek Rembisz głową zagrał do Filipa Kosakowskiego. Kosakowski ze środka pola karnego uderzył z woleja, jednak znowu piłka ugrzęzła w rękach dobrze ustawionego Fabiańskiego. Bramką zapachniało także dziesięć minut później gdy po dośrodkowaniu Sajewicza na bramkę główkował Patryk Baranowski, niestety soczysty strzał o centymetry minął poprzeczkę bramki Dębu. Chemik „poczuł krew” i coraz bardziej naciskał gości, by wreszcie w 81 minucie dopiąć swego. Po prostopadłym zagraniu Przemka Rembisza do Marcina Wydurskiego piłkę przeciął Mateusz Laska. Natychmiast do bezpańskiej piłki z głębi boiska ruszył Sajewicz, który błyskawicznie znalazł się w polu karnym i w sytuacji sam na sam umieścił piłkę w siatce. Sporo pretensji do sędziów mieli goście, którzy twierdzili że liniowy po zagraniu podnosił chorągiewkę do góry sygnalizując pozycję spaloną Wydurskiego. Wydurski jednak nie brał udziału w akcji, zaś zdobywca gola wybiegał z głębi pola. Gol został zatem słusznie uznany. Jeszcze w doliczonym czasie gry Dąb mógł doprowadzić do remisu, jednak po dośrodkowaniu z rzutu rożnego i niepewnej interwencji Strzelca piłkę poza pole karne wybił Patryk Stromczyński. Wraz z końcowym gwizdkiem ławka rezerwowych Chemika eksplodowała. Nic dziwnego bo po ciężkim spotkaniu gospodarze odnieśli zasłużoną wygraną. Marcin Domagała (trener Dębu): Stracić bramkę zawsze można, ale nie w taki sposób. Uważam, ze do straty bramki gra była prowadzona w środku pola. Chemik usiłował budować grę, ale na naszej połowie nie miał zbyt wielu okazji do dogrania piłki i tak na prawdę to poza tą sytuacją sam na sam nie stworzyli sobie żądnej sytuacji bramkowej. Było niewiele akcji bramkowych i remis byłby zasłużony. Gratuluję Chemikowi i życzę całemu, jak i całe Dębno życzy, żeby drużyna utrzymała się w III lidze. Mariusz Szmit (trener Chemika): Pierwszy mecz to loteria. Nie widzieliśmy w jakiej jesteśmy formie. Było widać, że nie ma jeszcze tej świeżości gry po ciężkich przygotowaniach. Dąb to ciężki przeciwnik, który zajmuje czwarte miejsce i utrzymanie ma pewne. Postawili nam twarde warunki i dziękuję za to chłopakom, że podjęli walkę. Wierzyłem w zespół, że będzie grać z minuty na minutę lepiej i w drugiej połowie mieliśmy rzeczywiście przewagę. Dzisiaj właściwie wszyscy zasłużyli na brawa i jestem szczęśliwy, że mogę prowadzić taki zespół. I ci co weszli z ławki, i ci co grali żyli i na prawdę chcieliśmy wygrać ten mecz. Bramka Sajewicza powinna być uznana wbrew pretensjom Dębna, Wydurski nie uczestniczył w akcji. Nie było żadnego spalonego. Lepiej jak się gra, niż stać z boku i drzeć japę. Ale taki mam charakter, że się wydzieram i zagrzewam chłopaków. Po meczu bardzo chciałbym podziękować sponsorowi Chemika, Panu Arturowi Wróblowi z firmy Pro-Ogrzewanie, który jest razem z nami. Ściągnął kilku chłopaków, żyje tymi meczami, wierzy w nasz zespół i widzi, że coś drgnęło. Zatem jeszcze raz dziękuję za wsparcie.
�r�d�o: www.chemik.police.pl
relacjďż˝ dodaďż˝: C80 |
|