Ważne punkty zostały w Szczecinie
Patrząc tylko na tabelę przed spotkaniem Piasta z Energetykiem Poznań można było spodziewać się wyrównanego i emocjonującego widowiska. Miejscowe siatkarki świadome są jednak własnej siły a do meczu w skupieniu i pewne swego.
Wyższość widać było właściwie od początku, mimo małego falstartu w postaci złego odbioru gospodyń i wyniku 0:1. Jak się okazało prowadzenie Energetyka nie dość, że trwało zaledwie krótką chwilę to na następne poznanianki musiały czekać do trzeciej partii. Do tego czasu ton grze nadawał Piast. W pierwszym secie szczecinianki za sprawą przytomności Hepburn na siatce i dobrej zagrywce Pawlak wyszły na 10:4. Kilka oczek przewagi pozwoliło miejscowym na spokojną grę i sukcesywne powiększanie swojego dorobku. Po kilkunastu minutach mieliśmy wynik 23:13. Przyjezdne jeszcze podreperowały swoją zdobycz a dzięki dobrej końcówce w wykonaniu Karoliny Nowak uzyskały 17 oczek. To było jednak na tyle, jeśli chodzi o ich możliwości w tym secie.
Druga odsłona meczu wyglądała podobnie. Co prawda na początku zobaczyliśmy kilka długich wymian i niezłych akcji po obydwu stronach, ale zwycięsko z nich wychodziły zawodniczki Piasta. Podopieczne Rafała Prusa znów dość szybko odskoczyły rywalkom, a te ponownie dopiero w końcówce wzięły się do pracy i zdobyły kilka oczek wykorzystując indywidualne błędy po stronie szczecinianek. Po krótkotrwałym impasie Sandra Guzowska postanowiła wciąć sprawy w swoje ręce i zakończyła seta najpierw udanym atakiem a po chwili zagrywką.
Przez kilka pierwszych minut trzeciego seta zawodniczki SSPS-u miały problem z koncentracją, w konsekwencji czego popełniały sporo siatkarskich byków. Przez nieszczelny blok bez trudu przebijały się rywalki. Przy stanie 1:4 musiał interweniować trener ekipy z grodu Gryfa, by przypadkiem losy meczu nie zeszły na inne jak dotychczas tory. Częściowo zabieg ten przyniósł skutek, a nie do końca, bo wprawdzie miejscowe zaczęły odrabiać straty ale w dość mozolnym tempie. W końcu udało się doścignąć i prześcignąć przeciwniczki, ale scenariusz nie potoczył się wedle zamysłu gospodyń, bo te wcale nie odjechały punktami poznaniankom a o zwycięstwo w meczu musiały powalczyć i to na poważnie. Od stanu po 9 Piast prowadził dwoma, maksymalnie trzema oczkami. Emocjonująco zrobiło się przy wyniku 16:17 po błędach zarówno w ataku jak i przyjęciu. Ten pierwszy element szybko udało się jednak naprawić i tak najpierw Guzowska a później Matusz wyprowadziły swoją ekipę na prowadzenie 19:17. Później zobaczyliśmy efektowne ataki Pawlak oraz zagrywki Matusz, które wyprowadziły Piasta na 24:19. Ostatecznie goście zdobyli jeszcze dwa punkty więcej a w całym meczu musieli uznać wyższość rywalek. Piast ugrał bardzo ważne trzy oczka, ale wciąż zawodniczki mogą czuć niedosyt z prezentowanego stylu. Co prawda nie on wygrywa mecze, ale w starciach z silnymi zespołami wszelkie braki (tak jak chociażby te w przyjęciu czy obronie) dają się zdecydowanie bardziej we znaki. Jest więc nad czym pracować w najbliższych dniach bo w przyszłym tygodniu Piasta czeka spore wyzwanie - mecz z Zawiszą w Sulechowie.
ďż˝rďż˝dďż˝o: własne/salps.szczecin.pl
relacjďż˝ dodaďż˝: flora |