Horror w Boleszkowicach
Kto mógł przypuszczać, że starcie walczącej o utrzymanie ekipy Chrobrego z drugą drużyną Odry Chojna może przynieść kibicom zgromadzonym na stadionie w Boleszkowicach tak wiele emocji, zwrotów akcji i niespodziewanych zdarzeń, ale po kolei...
Zawodnicy Chrobrego po sensacyjnej wygranej w Lisim Polu liczyli w meczu z Odrą na kolejne punkty i możliwość ucieczki ze strefy spadkowej, w której to znajdują się od dłuższego czasu. Warunki gry na stadionie im. Henryka Łosia były dzisiejszego dnia bardzo ciężkie. Słońce grzało niemiłosiernie, co utrudniało piłkarzom obu drużyn grę w tym meczu. Od początku spotkanie było otwarte. Widać było, że zarówno gospodarze, jak i goście preferują ofensywny futbol. Nie brakowało zatem wielu akcji i podbramkowych sytuacji. Pierwsi groźną okazję stworzyli sobie piłkarze przyjezdnych. Stały fragment gry, mocna strona Odry II Chojna. Piłka bita na długi słupek bramki Zarzyckiego, a tam kilku rosłych graczy z Chojny szukało okazji bramkowej.
Najsprytniejszy w polu karnym okazał się Marcin Borczyński, który strzałem głową otworzył wynik meczu. Ta bramka nie podłamała jednak gospodarzy. Wręcz przeciwnie. Chrobry po tej sytuacji ostro ruszył do ataku. Na odpowiedź boleszkowiczan nie trzeba było długo czekać. Kilka szybko wymienionych podań z pierwszej piłki między graczami gospodarzy. Futbolówka z lewej strony trafia pod nogi Michała Szczepanika, ten lekko i technicznie podcina ją w pole karne podając w kierunku Rafała Kowalewskiego. Lewy obrońca gospodarzy przyjmuje piłkę na klatkę piersiową i pięknym strzałem z pół-woleja wyrównuje stan rywalizacji. Piękna bramka i piękna radość po zdobytym golu, który dedykowany był bramkarzowi Chrobrego. Koledzy z zespołu zaprezentowali mu 'kołyskę' z racji tego, że Zarzycki spodziewa się potomka.
Nie minęło 10 minut i Chrobry już prowadził. Piłkę w środku otrzymał Oskar Szczepanik, wymienił futbolówkę na jeden kontakt z Kamilem Walków i strzałem po długim rogu pokonał goalkeepera gości. Chrobry - Odra 2:1. Gdy wszyscy na boisku czekali już na gwizdek zapraszający na przerwę sędzia Najkowski dyktuje rzut karny dla Odry po faulu Przemysława Wróblewskiego. Przewinienie ewidentne, decyzja prawidłowa. Wydawało się, że do przerwy będziemy mieli remisowo, jednak strzelec '11' pomylił się i nie trafił nawet w światło bramki. Po połowie mieliśmy zatem bardzo ciekawie, jednak nikt nawet nie wyobrażał sobie, że jeszcze ciekawiej będzie w drugiej odsłonie. Lejący się z nieba żar zmusił trenera gospodarzy do podjęcia pierwszych zmian personalnych już w połowie gry. W miejsce Wojciecha Ciechanowicza pojawił się Krzysztof Stępniak. Ten sam zawodnik już dosłownie dwie minuty po swoim wejściu mógł podwyższyć prowadzenie Chrobrego, jednak w tylko sobie znany sposób nie wykorzystał idealnej okazji. Co się jednak odwlecze to nie uciecze. Chrobry przejął inicjatywę i stwarzał coraz więcej okazji. Jedna z nich w końcu została wykorzystana. Oskar Szczepanik długim podaniem uruchomił Kamila Walków, ten wyszedł sam na sam z bramkarzem Chojny i z wielkim spokojem, kładąc goalkeepera gości na murawie wpakował piłkę do siatki podwyższając na 3:1. Wydawać się mogło, że już nic więcej się tutaj nie zmieni i że Chrobry pewnie dowiezie to zwycięstwo do końca, jednak swoje 'trzy grosze' musiała dodać ławka trenerska gospodarzy. O ile wprowadzenie Pawła Skrzypacza było dobrym posunięciem, bo ten doświadczony zawodnik wniósł sporo ożywienia, to już wykorzystanie wszystkich zmian w okolicach 70 minuty było wielkim błędem. Na boisku z miejsce Walkówa i Oskara Szczepanika pojawili się bowiem gracze mało ograni i gra gospodarzy zaczęła się sypać. Odra wykorzystała to momentalnie. Najpierw skutecznie rzut wolny egzekwował Borczyński i zrobiło się 3:2, a kilka minut ten sam zawodnik wyrównał stan rywalizacji na 3:3 kończąc sytuację 'sam na sam' z Zarzyckim. Chrobry kompletnie opadł z sił, a Odra złapała wiatr w żagle. Wydawało się tylko kwestią czasu, gdy przyjezdni wyjdą na prowadzenie i zdobędą czwartego gola. Gra piłkarzy z Boleszkowic opierała się już tylko na wybijaniu futbolówki do przodu. Zawodnicy opadali z sił, a możliwości zmiany już nie było. W jednej z ostatnich akcji spotkania rozpaczliwe wybicie piłki obrońców nieistniejącego w tym momencie zespołu Boleszkowic przedłużył głową Paweł Skrzypacz wypuszczając w ten sposób Grzegorza Szczepanika w sytuacji jeden na jeden z bramkarzem gości. Stadion zamarł w oczekiwaniu i napięciu, a Grzesiu spróbował lobu nad goalkeeperem Odry. Piłka długo wisiała w powietrzu, jednak gdy już wpadła do bramki cały stadion eksplodował radością. Niesamowita chwila, bowiem Chrobry, który od 10 minut prosił się o koniec spotkania i grał katastrofalną końcówkę zdołał wygrać to spotkanie. Grzesiu zachował wielki spokój i opanowanie przy tej sytuacji, wprawiając w euforię całe Boleszkowice. Sędzia Najkowski, który jak sam powiedział po meczu: 'lubię emocjonujące końcówki' dołożył jeszcze 4 minuty, jednak wynik się już nie zmienił i Chrobry wygrał 4-te z 5-ciu rozegranych w rundzie rewanżowych spotkanie uciekając tym samym ze strefy spadkowej i meldując się na 10 pozycji w tabeli. Teraz przed Boleszkowicami wyjazd do Kurzycka na mecz ze Zjednoczonymi i szansa na kolejne punkty.
ďż˝rďż˝dďż˝o: własne
relacjďż˝ dodaďż˝: ArangoJose |
|