Kotwica lepsza w derbach
Koszykarze Kotwicy Kołobrzeg po pasjonującym meczu pokonali w Hali Milenium AZS Koszalin 70:67. Punkty na wagę zwycięstwa zdobył Oded Brandwein.
Jak to zwykle w derbach, hala była wypełniona do ostatniego miejsca. Bardzo dobrze mecz rozpoczęli goście i wyszli na prowadzenie 12:4, a trener Tomasz Mrożek musiał poprosić o przerwę. Po niej gospodarze zaprezentowali się dużo lepiej. Bardzo pewnie radzili sobie Oded Brandwein i Darrell Harris, co zaowocowało wyjściem na prowadzenie. - Gratulacje dla Kotwicy, zagrali bardzo dobry mecz. Mieli niesamowitą skuteczność za trzy. W pierwszej połowie to był Brown, który miał 3/3, w drugiej połowie to był Wichniarz, do tego dołączył jeszcze Diduszko. Myślę, że w pierwszej połowie dobrze atakowaliśmy tablicę. W drugiej oni w końcówce mieli parę zbiórek, które zadecydowały o wygranym meczu - mówił na konferencji prasowej trener AZS Andrej Urlep.
Druga kwarta to bardzo dobra postawa obu stron pod kątem defensywnym. Żaden zespół nie mógł sobie wypracować dogodnych pozycji do rzutu, jednakże kołobrzeżanie byli bardzo dobrze dysponowani w rzutach za trzy punkty, co zaowocowało sześcioma celnymi rzutami zza linii 6,75 m po 20 minutach gry. W pierwszej połowie Czarodzieje z Wydm uzyskali sześciopunktowe prowadzenie, które mogli zawdzięczać rzutom za trzy oraz postawie trójki Brandwein, Brown i Harris. Jeśli chodzi o Akademików to ciężar gry wzięli na siebie Igor Milicić oraz George Reese.
- Graliśmy bardzo zespołowo, pokazaliśmy charakter, graliśmy do końca. Bardzo cieszy nas to zwycięstwo. Daliśmy z siebie wszystko. Zostawiliśmy na parkiecie serce. To było świetne widowisko nie tylko na parkiecie, ale i na trybunach. Kibice super się zachowali, później im podziękowaliśmy. Po takim meczu warto grać i trenować koszykówkę - mówi Łukasz Diduszko z Kotwicy. Po 15-minutowej przerwie kołobrzeżanie bardzo mocno weszli w trzecią kwartę, wychodząc na prowadzenie 50:36. Warty uwagi był fakt, że kołobrzeżanie byli prowadzeni przez różnych zawodników w momentach, kiedy zespół miał problem. Mowa tu o Odedzie Brandweinie, Łukaszu Wichniarzu, Demetriusie Brownie oraz Darrellu Harrisie. Każdy z tych zawodników miał swój moment w meczu, kiedy drużyna potrzebowała tego najbardziej. - Nie daliśmy drużynie AZS możliwości, aby skupili się na jednym czy dwóch zawodnikach. Chodziło o to, aby dzielić się piłką, grać i szukać siebie nawzajem, bo wtedy wiadomo, że obrona trochę inaczej funkcjonuje i nie jest już tak, że jeden czy dwóch zawodników są liderami, którzy ciągną ten zespół. Dzisiaj każdy zawodnik, który wszedł na parkiet coś wnosił - dodaje trener Kotwicy Tomasz Mrożek. Koszalinianie nie poddawali się i za sprawą J.J. Montgomery'ego doszli Kotwicę na dwa punkty (54:52), co zapowiadało wielkie emocje w czwartej kwarcie. Kiedy Czarodzieje z pomocą Łukasza Wichniarza wyszli na prowadzenie 66:57, wydawało się, że mecz jest już rozstrzygnięty, jednakże postawa LaMonta McIntosha spowodowała, że na tablicy wyników widniał remis po 67. - Było to bardzo ciężkie spotkania, ogromnej wagi dla obu zespołów. Mimo tego, że mamy problemy zdrowotne cieszę się, że wytrzymaliśmy przez 40 minut, trzymaliśmy poziom. Wygraliśmy dzięki zespołowości i twardej obronie - ocenia kapitan Kotwicy Marko Djurić. Na 27 sekund przed końcem piłka była po stronie Kotwicy przy wyniku 68:67 dla gospodarzy. Oded Brandwein zagrał jeden na jednego i dzięki swojemu wejściu pod kosz wyprowadził kołobrzeżan na prowadzenie 70:67. O przerwę poprosił trener Urlep, ale po niej Akademicy nie potrafili trafić do kosza, co zakończyło się wygraną Czarodziejów z Wydm. - Bardzo ważne punkty dał Oded Brandwein , który wszedł pod kosz i rzucił za dwa. Można powiedzieć, że była to decydująca akcja. W takich momentach się nie myśli. Chce się po prostu trafić, zdobyć punkty i wygrać - mówi Łukasz Wichniarz z Kotwicy. Patrząc na mecz jako całokształt było to bardzo dobre widowisko na wysokim poziomie. Oba zespoły nie odpuszczały i grały z zębem. Kluczowe dla Kotwicy było to, że wszyscy gracze z pierwszej piątki zdobyli powyżej 10 punktów, natomiast AZS zabrakło naprawdę niewiele, aby odnieść zwycięstwo w Hali Milenium. - W takich meczach wygrywa się walką. Walczyliśmy przez 35 minut, w końcówce chyba trzy czy cztery zbiórki w ataku zanotowała Kotwica i myślę, że to zdecydowało o wyniku meczu - ocenia kapitan AZS Igor Milicić. - Dziękuję przede wszystkim swoim zawodnikom za włożenie całego serca w dzisiejszy mecz, całego zaangażowania. Dziękuję też kibicom, że takie samo serce, takie samo zaangażowanie w dzisiejszym meczu oddali. To był nasz szósty zawodnik, przy takiej rotacji jaką mamy, jest to dla nas niezbędny zawodnik - kończy Tomasz Mrożek
�r�d�o: plk.pl
relacjďż˝ dodaďż˝: adasko |
|