Gaz-System Pogoń Szczecin po 12 latach znowu w Superlidze
Bardzo długo, bo aż 12 lat musieli czekać kibice szczypiorniaka w Szczecinie, by móc ponownie oglądać swoich pupili na najwyższym poziomie rozgrywek. W końcu jednak udało się zrealizować to, o czym myślano już w 2007 roku, gdy powstawał ten klub.
Aby móc spełnić marzenia wystarczyło pokonać w meczu rewanżowym wicelidera tabeli grupy B I ligi Czuwaj Przemyśl. Sztuka ta udała się w sposób nie budzący żadnych wątpliwości. Już do przerwy szczecinianie osiągnęli 7-bramkową przewagę, którą w drugiej połowie jeszcze powiększyli.
Po 2 minutach było już 2:0. Wynik meczu otworzył Karol Królik. Prowadzenie podwyższył zaś najbardziej doświadczony w drużynie gospodarzy Piotr Frelek. Niestety dość szybko padło wyrównanie. Do remisu doprowadził w 7. minucie Mateusz Kroczek, a w następnej akcji na prowadzenie wyprowadził Harcerzy najskuteczniejszy tego dnia na parkiecie Paweł Stołowski. Jednobramkowa przewaga podopiecznych Piotra Kroczka utrzymała się jeszcze tylko przez dwie minuty. Od tego momentu co raz bardziej do głosu zaczęli dochodzić Portowcy.
Ich przewaga zaczęła się uwidaczniać od 16. minuty tych zawodów. Duża w tym zasługa jednego z bohaterów tego meczu Szymona Ligarzewskiego który świetnymi interwencjami po prostu zamurował bramkę. Widząc co się dzieje o czas poprosił trener gości, jednak nie przyniosło to oczekiwanego efektu. Ostatnie 6 minut pierwszej połowy to już praktycznie gra do jednej bramki udokumentowana zdobyciem przez miejscowych aż 6 goli. W tym czasie stracili tylko jedną i dzięki temu na przerwę schodzili z wynikiem 18:11. Po przerwie nic się nie zmieniło. Szczecinianie wyszli w pełni skoncentrowani i zmobilizowani. Osiągnięta przewaga nie odbiła się czkawką. - W szatni powiedzieliśmy sobie, że gramy tak, jakby było 0:0. Już widziałem mecze, w których w szatni w przerwie było spokojnie. Wychodziliśmy, może nie tutaj, nie w Szczecinie, z przewagą 11 trafień i ten mecz przegraliśmy. Nie było rozluźnienia. Wyszliśmy na drugą połowę mocno skoncentrowani. Myślę, że to było widać - ocenił po meczu postawę kolegów Frelek. Co prawda w 37. minucie Czuwaj zmniejszył nie co swoją stratę do faworyzowanych gospodarzy, ale 5 bramek różnicy to i tak było za wiele. Pomiędzy 42. a 48. minutą szczecinianie bramki zdobywali już seriami. Błysnęli w tym fragmencie meczu Paweł Krupa oraz Marek Suszka. Ten ostatni nie co z konieczności zastąpił na lewym skrzydle kontuzjowanego Pawła Białego. Z powierzonego zadania wywiązał się jednak znakomicie. Osiągnięta 10-bramkowa przewaga właściwie ustawiła już do końca to spotkanie. Trener Rafał Biały zaczął rotować składem, na parkiecie zameldowali się Aleksander Kokoszka, Veselin Chakmakov czy też Łukasz Masiak. W 57. minucie Gaz-System Pogoń zagrał najpiękniejszą akcję meczu czym wprawił w zachwyt swoich kibiców. Ze środka pola piłkę nad obrońcami przerzucił Frelek. Do podania wyskoczył Grzegorz Marcinkian i będąc jeszcze w powietrzu wkrętką pokonał Pawła Sarę. Na minutę przed końcem, przy stanie 33:23, wszyscy widzowie wstali z miejsc i już do końca meczu głośnym dopingiem dziękowali swoim ulubieńcom za świetną grę i przede wszystkim za awans po tylu latach do najwyższej klasy rozgrywkowej. Końcowy rezultat spotkania ustalił obrotowy Patryk Walczak.
ďż˝rďż˝dďż˝o: własne
relacjďż˝ dodaďż˝: kempes7 |
|