Start w końcu pokonany. Play-off prawie pewne
Zwycięstwem gospodyń zakończyło się sobotnie spotkanie pomiędzy Pogonią Baltica Szczecin a Startem Elbląg. Po pierwszej połowie, po której podopieczne Adriana Struzika zdominowały swoje przeciwniczki było już 19:13. W drugiej części gry zespołowi przydarzył się lekki kryzys, ale udało się z tego wyjść obronną ręką. Mistrza poznaje się po tym, jak potrafi poradzić sobie w kryzysowych sytuacjach.
- Jesteśmy coraz bliżej, ale są jeszcze dwa mecze, w których musimy być skoncentrowani i uważać - lekko stonował nastroje, choć nie krył swojej radości po spotkaniu trener szczecinianek.
Już sam początek meczu wskazywał, że miejscowe zrobią wszystko, by odnieść w tym meczu zwycięstwo. Pogoń grała płynnie, szybko i przede wszystkim skutecznie mając swój pomysł na rozgrywanie poszczególnych akcji. Żadna z bramkarek EKS-u nie potrafiła znaleźć recepty na skrzydłowe Katarzynę Sabałę oraz... Hannę Yashchuk. Ta druga to nominalna lewa rozgrywająca, ale jak widać gra na skrzydle obca wcale jej nie jest. - Nie mogę powiedzieć, że to mnie jakoś zmieniło. Ja chcę grać. Nie ma dla mnie różnicy czy gram na skrzydle czy na rozegraniu - stwierdziła Białorusinka.
Po nawałnicy jaką zafundowała rywalkom Pogoń Baltica przyszedł czas na przestój. Podopieczne Justyny Steliny zdołały zbliżyć się na jedno trafienie (9:8 w 19. minucie), ale jak się potem okazało była to najwyraźniej woda na młyn dla tego zespołu. Bramki wspomnianej wcześniej Sabały oraz Moniki Głowińskiej, które wsparły jeszcze Stefka Agova i Monika Stachowska sprawiły, że do przerwy tablica świetlna wskazywała rezultat 19:13. Po przerwie szczecinianki poszły za ciosem i w 39. minucie było już 24:16. Gospodynie najwyraźniej postanowiły jednak wzbudzić większe emocje u kibiców. Strata 7 goli przy jednym zdobytym sprawiła, że na 12 minut przed końcową syreną było tylko 25:23. Dwuminutowa kara w 48. minucie dla Aleksandry Jędrzejczyk i czysto wykonany rzut karny przez Cebulę znalazły odbicie w postawie elblążanek, które już do końca meczu nie zdołały zbliżyć się bardziej niż na 2-3 bramki. - To jest nasz stały problem. Ok. 40-45. minuty coś się z nami złego dzieje. Na szczęście utrzymałyśmy ten wynik, z czego się bardzo cieszymy, bo było bardzo ciężko - starała się zgłębić problem przestojów nowa lewoskrzydłowa Pogoni. Ostatecznie spotkanie zakończyło się wynikiem 34:30. Jako ostatnia do protokołu pomeczowego trafieniem zapisała się Agnieszka Wolska.
ďż˝rďż˝dďż˝o: własne
relacjďż˝ dodaďż˝: kempes7 |
|