Chrobry rozbity. Kibice pod wrażeniem
Nie takiego końcowego rozstrzygnięcia spodziewali się zasiadający w niedzielny wieczór w hali przy ul. Wita Stwosza 1 kibice. Co ciekawe takich samych słów można użyć nie tylko w kierunku fanów głogowskiej siódemki, ale także tych zasiadających w sektorze gości. Dla tych pierwszych jednak boiskowe wydarzenia obrały raczej przytłaczająco smutny charakter.
Żelazna taktyka, widowiskowa gra, akcje 'pod publiczkę', bardzo dobry atak pozycyjny i twarda obrona, skuteczna kontra oraz niewielka ilość błędów własnych. Wszystko to w połączeniu sprawiło, że to Gaz-System Pogoń Szczecin zdominowała swojego rywala w każdym elemencie handballowego rzemiosła.
Jako pierwszy wynik spotkania otworzył Wojciech Zydroń. Skrzydłowy gazowników w kilku następnych akcjach udowodnił, że to może być jego dzień. Tak też się rzeczywiście stało. Jego bilans bramkowy zatrzymał się na 9 trafieniach. Jednak nie tylko on zasłużył na słowa uznania. Spore wsparcie otrzymał także od rozgrywających - Michala Bruny i Bartosza Konitza. Choć to Pogoń prowadziła grę to ich przewaga przez pierwszy kwadrans była niewielka - 2-3 bramki in plus. Zmieniło się to wszystko w momencie, gdy gospodarze nie wykorzystali kilku swoich akcji. Doświadczeni szczecinianie natychmiast to wykorzystali, w efekcie czego po 21. minutach spotkania prowadzili już bardzo wyraźnie, bo aż 6:12. Do nich należała także końcówka pierwszej połowy.
W szatni gości było bardzo spokojnie, bowiem już po kilku chwilach podopieczni Rafała Białego wyszli z powrotem na halę. Zgoła odmiennie było w obozie głogowian. Trener Krzysztof Przybylski do swoich piłkarzy miał wiele uwag. Nie zabrakło też surowej reprymendy. Niestety po zmianie stron niewiele się zmieniło w grze SPR-u. Był jednak taki moment, kiedy mogli oni odmienić losy meczu. Gra w podwójnej przewadze nie została jednak przez nich odpowiednio wykorzystana. Co prawda Pogoń straciła aż 5 bramek z rzędu nie rzucając żadnej, ale to tylko jeszcze bardziej rozsierdziło przyjezdnych. Za chwilę bowiem wszystko wróciło na właściwe tory. Ostatnie 10 minut meczu, kiedy to przewaga Gaz-System Pogoni wynosiła już 10 trafień i wynik był pewny zawodnicy zaczęli swój popis. Raz po raz przerzucali sobie piłki przez całą szerokość pola karnego: Zyga do Bruny, bądź Bruna do Konitza. Ostatecznie skończyło się prawdziwym pogromem - 25:38. Trzeba jednak przyznać, że jest to efekt tego, że szczypiorniści z Grodu Gryfa po prostu zagrali o jak najlepszy wynik do samego końca. Dumni ze swoich pupili byli kibice gości, którzy w liczbie 16 osób przyjechali na Dolny Śląsk. Pomimo faktu, że na hali było prawie 1 600 osób ich doping dało się słyszeć z każdego punktu głogowskiego obiektu sportowego. Po meczu szczypiorniści podziękowali za to swoim fanom. Na słowa uznania zasłużył przy tym fakt, że tym samym gestem popisali się również podopieczni Przybylskiego.
ďż˝rďż˝dďż˝o: własne
relacjďż˝ dodaďż˝: kempes7 |
|