Dobra gra Gazowników. Stojković zamurował bramkę
Kolejny już raz z bardzo dobrej strony zaprezentowali się podopieczni Rafała Białego. Tym razem ich przeciwnikiem była opolska Gwardia - tegoroczny beniaminek PGNiG Superligi Mężczyzn. W poczynaniach szczecinian od samego początku sobotniego meczu widać było pozytywną pewność siebie, dużą ochotę do gry i żądzę odnoszenia kolejnych zwycięstw. Prawdziwym bohaterem pierwszej części zawodów był z całą pewnością Tomislav Stojković (na zdj. obok), który momentami wręcz murował swoją bramkę. Potwierdzeniem tej tezy jest obrona przez niego aż 4 rzutów karnych.
Błyskawicznie wynik spotkania otworzył Jacek Wardziński. Popularny w Szczecinie 'Centy' na listę strzelców w krótkim odstępie czasu wpisywał się jeszcze 3-krotnie. Przy świetnej grze gospodarzy w ataku oraz dobrze zorganizowanej obronie, której zwieńczeniem był strzegący bramki gazowników Stojković o czas na żądanie dla swojej drużyny już w 6. minucie poprosił Marek Jagielski. Słowa trenera nie przyniosły jednak uspokojenia w poczynaniach opolan. W 12. minucie tablica świetlna wskazywała już rezultat 7:1. Właściwie wtedy Pogoń zanotowała lekki przestój, a goście zaczęli odrabiać straty z początku zawodów. Sygnał ku temu dał 30-letni Marceli Migała. Rozgrywający gwardzistów w ciągu kilku chwil dopisał na swoim koncie 3 oczka. Jak się jednak potem okazało były to miłe złego początki.
Do końca pierwszej połowy, od stanu 10:7 coraz bardziej widoczna była już dominacja miejscowych. Prym wiódł szczególnie Wojciech Zydroń, ale swoje trzy grosze dołożył także Białorusin Siarhei Shilovich. Źle pierwszą część zakończył Michal Bruna, który zdaniem sędziów faulował przeciwnika i na dwie sekundy przed końcową syreną musiał opuścić parkiet. Chwilę wcześniej to właśnie czeski środkowy rozgrywający ustalił wynik na 20:9. Od początku drugich 30 minut trenerzy Rafał Biały i Sławomir Fogtman desygnowali do gry w bramce Pawła Matkowskiego. Co ciekawe podobny ruch ze zmianą na tej pozycji dokonał także trener Jagielski, który za Adama Malchera wpuścił Sławomira Donosewicza. Po wznowieniu grający w osłabieniu szczecinianie dalej jednak dominowali. W efekcie czego już po 7 minutach prowadzili różnicą aż 15 bramek (25:10). Zdenerwowany takim obrotem sprawy szkoleniowiec Gwardii postanowił zmienić taktykę. Zdecydował się na krycie indywidualne Bruny i Bartosza Konitza. Gra obronna 4-2 zdała rezultat o tyle, że nie doszło do prawdziwego pogromu debiutanta. Ciężar zdobywania bramek wzięli na siebie Paweł Swat, który skuteczny był zwłaszcza z linii 7 metrów oraz Oskar Serpina, który brylował na kole. Ostatecznie goście zeszli z parkietu z bagażem 8 trafie mniej od swoich rywali.
ďż˝rďż˝dďż˝o: własne
relacjďż˝ dodaďż˝: kempes7 |
|