Walczyli, ale polegli
Nie doszło do żadnej niespodzianki, za jaką można by uznać jakikolwiek inny wynik niż porażka Gaz-System Pogoni Szczecin przeciwko Vive Targom Kielce. Przeciwności losu było zbyt wiele. Począwszy od tych, o których było wiadomo już przed meczem, aż do tych, które wyszły w trakcie jego trwania.
Szkoleniowiec Rafał Biały miał w pewnym momencie do dyspozycji zaledwie... jednego zawodnika będącego nominalnym rozgrywającym. W ataku grało za to nie dwóch a aż czterech skrzydłowych.
Mecz rozpoczął się dla gospodarzy bardzo obiecująco. Na prowadzenie wyprowadził Pogoń najpierw Łukasz Gierak, a podwyższył Nenad Marković. Kielczanie dość szybko się jednak obudzili. Swoje dobre czasy przypomniał kibicom Karol Bielecki nie dając żadnych szans na interwencję Tomislavowi Stojkoviciowi. Podopieczni Talanta Dujszebajewa rozkręcili się dopiero po 10 minutach tych zawodów, ale to ustawiło już mecz do samego końca. Po kwadransie Vive miało na swoim koncie już 10 goli, a Pogoń tylko 5. Końcówka także należała do ekipy z województwa świętokrzyskiego, która pierwszą połowę wygrała 19:14.
Pechowy tydzień kontynuują za to Gazownicy. W ich drużynie już w 18. minucie plac gry opuścił i już się na nim nie pojawił Bartosz Konitz. Z konieczności zastąpił go, ale całkiem przyzwoicie Wojciech Jedziniak. Tym samym Pogoń została z dwoma... rozgrywającymi zdolnymi do gry. Pierwsze diagnozy mówią o kontuzji stawu skokowego, ale jak poważny będzie to uraz pokaże najbliższa przyszłość. Po zmianie stron mistrz Polski postanowił dość szybko zbudować sobie przewagę, by móc grać spokojniej. To początkowo się udało, ale seria 4 goli z rzędu (po dwa trafienia zaliczyli Wojciech Zydroń i Patryk Walczak) nieco te zapędy ostudziły. W ich jednak wypadku można było mówić o tym, że co się odwlecze to nie uciecze. W miarę wyrównany przebieg miały te zawody do momentu zejścia z parkietu Michala Bruny, który z gradacji kar także przedwcześnie opuścił parkiet. Co ciekawe gospodarze stawiali się tym przeciwnościom losu i jeszcze w 50. minucie wynik był całkiem otwarty. Niestety seria głupich błędów podań w ataku, wymuszona szczelną obroną, spowodowała, że Vive ostatecznie przypieczętowało to, po co do Szczecina przyjechało.
ďż˝rďż˝dďż˝o: własne
relacjďż˝ dodaďż˝: kempes7 |
|