Pogoń Baltica na medal musi zaczekać
Wyprawa do Gdyni po przysłowiowe 'złote runo' musi zostać odłożona przynajmniej na następny sezon. SPR Pogoń Baltica w niedzielę, tym razem dość wysoko, poległa siódemce Jensa Steffensena. Na parkiecie nie brakowało jednak akcji, które śmiało zasługiwały na pochwały. Świetną atmosferę stworzyli również kibice obu drużyn.
Od samego początku dobre wejście zanotowała Patrycja Kulwińska. Dzięki obrotowej gospodyń Vistal po pierwszych pięciu minutach wyszedł na prowadzenie 3:1. Szczecinianki trudny początek zdołały jednak przetrzymać. Za sprawą trafień Moniki Głowińskiej i to Pogoń osiągnęła minimalną przewagę (3:4). Im spotkanie to trwało dłużej, tym bardziej się wyrównywało. Obie siódemki potrafiły przy tym głupio tracić piłkę w ataku pozycyjnym. Od 24. minuty rozpoczął się prawdziwy 'koncert' kar. Pierwsza na ławkę powędrowała Martyna Huczko. Ale po kilku chwilach dołączyły do niej: Joanna Kozłowska, Ewa Andrzejewska, Małgorzata Stasiak i Hanna Yashchuk. Siłą rzeczy więc czas ten do najładniejszych w grze nie należał. Ostatnie słowo w pierwszej połowie należało do bramkarki Małgorzaty Gapskiej. Dzięki niej wynik był korzystny dla gospodyń (12:10).
Po zmianie stron zawody zaczęły układać dla siebie gdynianki. Po 8. minutach od wznowienia Vistal prowadził już 17:12. Trener Adrian Struzik ratował się czasem na żądanie. Jednak rywal był już naprawdę mocno rozpędzony. Pogoń zaś zmuszona była grać coraz szybciej, a to z kolei wymuszało rzuty z pozycji nieprzygotowanych. Większych trudności z ich obronami nie miała Gapska. Po serii sześciu obron z rzędu miejscowe osiągnęły już tak wysokie prowadzenie, którego nie mogły już oddać. Pomagać szczeciniankom głośnym dopingiem i różnymi hasłami starali się ich kibice. Te się starały, ale zdecydowanie zagubiły swoją skuteczność. Na 10 minut przed końcem tablica świetlna wskazała rezultat 27:17. Ostatecznie ekipa Steffensena przypieczętowała medal zwycięstwem 32:21.
ďż˝rďż˝dďż˝o: własne
relacjďż˝ dodaďż˝: kempes7 |
|