Darłovia przełamuje fatalną passę
Do kolejnego spotkania ligowego piłkarze Darłovii przystępowali z bagażem czterech kolejnych porażek, które razem z trudną sytuacją kadrową niezbyt optymistycznie nastrajały przed pierwszym gwizdkiem sędziego. Arbitrzy tego spotkania wpłynęli o dziwo na godzinę rozpoczęcia zawodów, gdyż właśnie na ich przyjazd piłkarze musieli poczekać około 10 minut.
Tuż po rozpoczęciu gry przyszedł czas na kolejną przerwę wynikająca, tym razem z urazu jakiego doznał Andrzej Fornal po zderzeniu z jednym z rywali. Prawy pomocnik Darłovii długo nie podnosił się z murawy, a stłuczone żebra sprawiły, że przez całą pierwszą połowę zmagał się z silnym bólem. W ciągu pierwszego kwadransa gry żadna z drużyn nie stworzyła sobie dogodnej sytuacji strzeleckiej, a najbliżej umieszczenia piłki w siatce byli goście, w czym spory udział miałby Daniel Ryfa, który przy próbie wybicia piłki trafił w plecy atakującego go na 20 metrze napastnika, a futbolówka nabrała na tyle dziwnej rotacji, że o mały włos nie wpadła za kołnierz Jarkowi Śliwińskiemu. Sytuacja to podziałała mobilizująco na Darłowian, którzy przyśpieszyli grę spychając przyjezdnych do głębszej defensywy. Jako pierwszy sygnał do natarcia dał Mirosław Stermach groźnie uderzając z 25 metrów. Próby uderzeń z dalszej odległości podejmowali także Andrzej Siarnecki oraz Marcin Rychlewski, ale nie okazały się one zbyt groźne dla rywali. W 25 minucie gry podopieczni Mariana Kuny wykonywali rzut rożny. Dośrodkowanie w pole karne nie znalazło żadnego adresata, ale niezbyt mocno zagrana piłka trafiła w rękę jednego z obrońców, co bardzo szybko wyłapał sędzia wskazując na wapno. Jedenastkę na bramkę zamienił kapitan Marcin Rychlewski pomimo, że bramkarz z Połczyna wyczuł intencje strzelca. Kilka minut później po długim wykopie stopera Darłovii pojedynek z obrońcą wygrał Daniel Zimoch. Napastnik gospodarzy wpadł w pole karne po czym bezpardonowo został powalony na murawę. Arbiter nie pozostał obojętny na tą sytuację i ... ukarał żółtą kartką Zimocha, sugerując że ten symulował w tej sytuacji. Po zdobyciu bramki dalej przewagę posiadali podopieczni Mariana Kuny, ale bardzo często umiejętnie kontrowali ich przyjezdni. Po jednej z takich akcji piłkarze Pogoni znaleźli się dwóch na dwóch z obrońcami Darłovii, mając futbolówkę na 20 metrze. Napastnik gości po przyjęciu piłki zdecydował się na strzał, trafiając w nogę próbującego ratować wślizgiem całą sytuację Tomasza Szopińskiego. Odbita do góry piłka na tyle zaskoczyła Jarosława Śliwińskiego, że po jego palcach wpadła do siatki. Po tej bramce za wiele ciekawego już się nie wydarzyło w pierwszej połowie, a tym samym, pomimo lekkiej przewagi Darłowian obie drużyny schodziły do szatni przy wyniku remisowym. Na drugą część meczu Darłowianie wyszli z jedną zmianą. Odczuwającego skutki starcia z początku meczu Andrzeja Fornala zastąpił Wojciech Tepurski. W drugich 45 minutach gry to goście z Połczyna grali przy sprzyjającym wietrze co miało swoje odbicie w początkowych minutach. Tym razem do Darłowianie zostali zepchnięci do głębszej defensywy, ale tak naprawdę pomimo ponad 15 minut gry tylko na własnej połowie to bramkarz Darłovii zmuszony był jedynie do wyłapania kilku centr z bocznych rejonów boiska. Celnych uderzeń piłkarzy Pogoni w światło bramki było jak na lekarstwo, by nie powiedzieć, że wcale. Sytuacja diametralnie odwróciła się po akcji Daniela Zimocha, ponownie po długim wykopie stopera. Zimny, jak nazywają go koledzy z boiska, uciekł defensorom, ograł na skraju pola karnego bramkarza, ale w decydującym momencie niecelnie zagrał do nadbiegającego partnera co wykorzystali obrońcy zażegnując niebezpieczeństwo. Ta szybka kontra podziałała jednak mobilizująco na Darłowian, którzy coraz częściej dochodzili do sytuacji strzeleckich. Swoje okazje mieli ponownie Marcin Rychlewski, Andrzej Siarnecki oraz Mirosław Stermach, ale tego dnia mieli niezbyt dobrze ustawione celowniki. Ataki Darłowian przyniosły jednak powodzenie w 75 minucie gry. Wtedy to piłkę tuż przy linii środkowej, zagraniem na pograniczu faulu, odzyskał Paweł Krawczyk zagrywając do Wojciecha Tepurskiego. Ten znalazł na 30 metrze Daniela Zimocha, który po przyjęciu piłki na klatkę piersiową zdecydował się na natychmiastowe uderzenie i ku radości garstki obecnych na meczu kibiców zdołał umieścić futbolówkę w samym okienku bramki ponad rozpaczliwie interweniującym bramkarzem. Była to druga bramka napastnika w historii jego występów dla Darłovii oraz pierwsza po powrocie do klubu z Darpolu Barzowice. Po zdobyciu prowadzenia podopieczni Mariana Kuny nie zwalniali tempa. Znakomitą okazję do podwyższenia wyniku miał Wojciech Tepurski, ale będąc na 5 metrze zbyt lekko uderzył piłkę, pozwalając przeciwnikowi na zablokowanie strzału. Kolejną okazję miał także Zimoch, którego próba dośrodkowania zamieniła się w strzał, a ten zakończył się wylądowaniem piłki na poprzeczce. W ostatnich sekundach meczu po bardzo dobrym dośrodkowaniu Tepurskiego sam przed pustą bramką znalazł się Andrzej Siarnecki, ale pomimo ofiarnego wślizgu i trącenia piłki końcem buta nie zdołał umieścić jej w siatce. W ostatniej akcji meczu Mirosław Stermach wyłuskał piłkę od jednego z obrońców i zagrał do niepilnowanego Wiktora Sawickiego. Ten po przyjęciu piłki oddał strzał na bramkę, ale pomylił się o dobrych kilka metrów. Goście w tym czasie więcej czasu poświęcali na dyskusję z arbitrem niż na grę, co też spowodowało, że zakończyli mecz w niepełnym składzie i dodatkowo z kilkoma dodatkowymi kartonikami na koncie. Mecz z Pogonią Połczyn Zdrój momentami przypominał poprzedni mecz Darłowian, na wyjeździe w Barwicach. Tym razem jednak podopieczni Mariana Kuny do samego końca zagrali konsekwentnie w obronie i pomimo, że nie zdołali zdobyć kolejnej bramki, która przypieczętowała by wygraną, to zdołali wywalczyli długo wyczekiwane 3 punkty. Źródło: www.darlovia.darlowo.pl relacjďż˝ dodaďż˝: szopinho |
|