Tak się pisze historię
Pogoń przełamała Legię, czego symptomy już widzieliśmy 10 dni temu w Pucharze Polski.
O sukcesie przesądziła konsekwentna i ofiarna gra Portowców w obronie, z aktywnym wywiązywaniem się z zadań defensywnych przez cały zespół, nie wyłączając najbardziej wysuniętego Frączczaka. Kto wie czy nie kluczowe było zaangażowanie w grę obronną obu trzyliterowych skrzydłowych. Szczególnie Bąk kursował niczym wahadło między oboma szesnastkami, co przypłacił bolesnym wyczerpaniem w 80 minucie.
Kun technicznie nie ustępujący Murayamie oprócz parokrotnego, potrzebnego drużynie poszanowania piłki w środkowej strefie, potrafił też na jeden kontakt rozegrać piłkę z partnerami z pomocy. To prawda że królem środka pola był w dzisiejszym meczu Jodłowiec, przy którym filigranowi Kun z Murayamą w indywidualnych pojedynkach nie mieli co liczyć na większe sukcesy.
Obaj boczni obrońcy zapewne mieli przykazane nie oddalanie się od własnej połowy pod groźbą błyskawicznych szarż prowadzonych przez wysoko operujących Kucharczyka i Żyro. Mimo kilku skutecznych wrzutek Kucharczyka z lewej strony, Rudola zapamiętamy po dzisiejszym meczu z kilku niezłych, aczkolwiek bardzo ryzykownych wślizgów z drugiej połowy, w tym z sytuacji z 66min, gdy zapobiegł on wyjściu Kucharczyka sam na sam z Janukiewiczem. Fatalny mecz rozegrał Golla, do niedawna ostoja środka defensywy przy niepewnie grającym Hernanim. Dzisiaj role się odwróciły, to Hernani musiał myśleć i działać za dwóch asekurując będącego bez formy młodszego kolegę. Wśród graczy ofensywnych zawiódł Murayama, nie mogący sobie znaleźć miejsca pomiędzy Vrdoljakiem i Jodłowcem, bez efektu schodzący do skrzydła wymiennie z Kunem, nie potrafili zrównoważyć dobrze grających zawodników środka pola Legii. Taktycznie wyjściowo obie drużyny ustawione w formacjach 4-2-3-1, lecz w przypadku Legii ustawienie to przypominało bardziej 4-2-1-3 lub nawet 4-2-4! Kształt ten narzucali wysoko ustawieni skrzydłowi, rzadko, lub prawie wcale (Żyro) nie wracający do defensywy. Ofensywnym łącznikiem między dwójką cofniętych pomocników a linią napadu był Duda, bezapelacyjnie mózg działań ofensywnych drużyny i godny na(za)stępca Radovicia. Pogoń rozpoczęła mecz 4-2-3-1, by w II połowie po zejściu z boiska Frączczaka zaprezentować piramidę w postaci 4-3-2-1. Na szpicy pozostał Murayama, już bardziej statystując niż grając, za nim dwóch szeroko ustawionych pomocników Matynia i Kun, no i zagęszczony środek pola z Murawskim i Rogalskim i nieco wysuniętym przed nimi Matrasem. Linia obrony przez cały mecz pozostawała bez zmian. Po wymianie Murawskiego była już tylko obrona Częstochowy, więc ciężko mówić o jakichkolwiek formacjach. Koncentracja na zadaniach defensywnych i szukanie swych szans w kontratakach okazało się być receptą na sukces w meczu z mistrzami Polski. Wynik pomógł poprawić indywidualny błąd Astiza, a o resztę zadbał Janukiewicz ratujący ofiarnie i z pełnym poświęceniem grającą drużynę po strzałach m.in. Dudy, czy Vrdoljaka głową. O dobrym ustawieniu i wzajemnej asekuracji świadczy fakt, że nawet po tzw. głupich stratach w środku pola przy wyprowadzaniu piłki (np. Murayama, Golla) zawsze znalazł się partner z zespołu łatający stworzoną nieodbudowanym ustawieniem dziurę. Stąd Legia mimo że zainicjowała kilka kontrataków po błędach przeciwnika nie doprowadzała do sytuacji stuprocentowych. Dlatego też nie można określić zwycięstwa Pogoni mianem „szczęśliwego”. Dłuższy czas posiadania piłki nie daje jeszcze gwarancji sukcesu. Legii zabrakło skuteczności, mimo głębokiej obrony szczecinian, legioniści nie zdołali „wepchnąć” piłki do siatki, a strzały z drugiej linii najczęściej lądowały za bramką. Aktywny na lewej stronie Kucharczyk nie zawsze radził sobie z pewnie i bez respektu poczynającym sobie Rudolem, po drugiej stronie schodzący do środka Żyro zagrał poniżej oczekiwań i poza zagraniem piętą do Dudy niewiele pokazał jak na możliwości potencjalnego kadrowicza. Na zakończenie słowa uznania dla sędziego Musiała. Ten sędzia „czuje” grę i pozwala grać, a kiedy trzeba zdecydowanie interweniuje. Nie reaguje na teatralne upadki w polu karnym, nie piętnuje dynamicznych wślizgów wycelowanych w piłkę, a nie w nogi przeciwnika. Gdyby jeszcze liniowi dostosowali się do jego percepcji wydarzeń boiskowych egzaltowane upadki Frączczaka przy byle dotknięciu przeciwnika również pozostawałyby bez echa. Oceny Portowców formacjami: Janukiewicz 4 - Rudoł 4, Golla 2, Hernani 4, Nunes 3 - Murawski 4, Matras 3 - Kun 4, Murayama 2, Bąk 3 - Frączczak 3,5
ďż˝rďż˝dďż˝o: obserwacja własna
relacjďż˝ dodaďż˝: pka |
|