Idzie młodość
Nie tylko polscy tenisiści mieli dziś sporo okazji do radości. Również młodsza część zawodników, jak zresztą przystało na challenger, pokazała się z dobrej strony. Na tyle dobrej, że doszło co najmniej do dwóch niespodzianek właśnie z udziałem graczy młodego pokolenia.
Jak wcześniej informowaliśmy, w jednym z popołudniowych meczów 18-letni posiadacz dzikiej karty - Christian Garin z Chile (na zdjęciu) wygrał swoją potyczkę, podobnie jak Philipp Davydenko, a w hicie dnia niespodziewanie lepszy od Hiszpana Pere Riby okazał się 21-letni Jozef Kovalik ze Słowacji. Ten pierwszy typowany był przed turniejem jako jeden z pretendentów do gry w finale (w ubiegłym roku był finalistą właśnie w Szczecinie), a rozstawiony został z numerem 6. Z kolei w rankingu ATP przed spotkaniem plasował się na 110 pozycji. Dla porównania Słowak zajmował 229 lokatę. Celem Riby było więc tylko zwycięstwo i walka o najwyższe cele w szczecińskim turnieju, tak by mieć szansę powrócić do pierwszej setki na świecie.
Wydarzenia pierwszego seta zupełnie nie wskazywały, żeby jego plan miał legnąć w gruzach. Hiszpański zawodnik wyglądał na pewnego siebie, szybko przełamał rywala i znacznie częściej zdobywał punkty po swoim pierwszym serwisie. Młodszy, ale wyższy przeciwnik starał się odpowiadać swoim podaniem, ale w całym secie zdobył tylko dwa gemy.
Początek drugiej odsłony meczu to bardzo podobny scenariusz. Pere Riba miał przewagę przełamania i szansę na kolejne. Grał swobodnie, a po jednym ze skrótów zebrał gromkie brawa dość licznej publiczności. Na jego nieszczęście nie dobił rywala, a z biegiem kolejnych minut mecz zmieniał swoje oblicze. Najpierw sporo nerwowości było po stronie Słowaka, który chyba słusznie psioczył na niesprawiedliwości w ocenie kilku piłek przeciwnika. Z wysokości trybun też wydawało się, że co najmniej dwa lub trzy razy ten sam liniowy nie zauważył autu po serwisie Riby. Nie załamało to jednak Kovalika. Po kilku minutach w końcu udało się przełamać rywala i od tej pory było już tylko lepiej. Nerwowość wdała się za to w poczynania tenisisty z Półwyspu Iberyjskiego. Co prawda krzyków w jego wykonaniu ani łamania rakiety nie było, ale zrezygnowany wyraz twarzy po nieudanych akcjach mówił bardzo wiele. Najpierw więc przegrał 5:7, a w trzecim secie aż 2:6. Niespodzianka stała się faktem, a najbardziej wytrwali widzowie nie mieli czego żałować. W meczu zakończonym tuż przed finałem dnia, również zwycięski okazał się przedstawiciel młodego pokolenia - Facundo Arguello z Argentyny (przed spotkaniem 116 w rankingu ATP). 22-latek po ciężkim boju pokonał nieco niżej notowanego Uladzimira Ignatika 6:4, 6:7, 6:4.
ďż˝rďż˝dďż˝o: własne
relacjďż˝ dodaďż˝: flora |