Rozpędzona szczecińska drużyna spotkała się dziś z 15 ekipą ligowej tabeli - Sokołem Pyrzyce. Faworyt mógł być tylko jeden choć początek spotkania i nieoczekiwany gol dla gości temu zaprzeczał. Pogoń pod batutą doświadczonych graczy nie mogła sobie jednak pozwolić na stratę punktów grając przed własną publicznością. Gospodarze rzucili się do ataku i zdołali szybko wyrównać za sprawą niezawodnego Pawła Skrzypka, który mimo skromnych warunków fizycznych pokonał bramkarza gości precyzyjnym strzełem głową w 11 minucie spotkania. Za dokładne dośrodkowanie oklaski należą się Tomaszowi Parzemu, który w ten sposób odkupił winy za spowodowanie rzutu karnego kilka chwil wcześniej. Pogoń z minuty na minutę rozpędzała się i strzelała kolejne bramki.



Pierwsza groźna akcja meczu miała miejsce już w 2 minucie gry, gdy groźnie na bramkę gości strzelał Jarosław Norsesowicz. Dwie minuty później napastnicy z Pyrzyc znaleźli się w polu karnym Pogoni a tam po starciu Tomasza Parzego z Markiem Lewandowskim, kapitanem drużyny gości, sędzia wskazał na "jedenastkę". Sam poszkodowany podszedł do rzutu karnego i wykonał bezbłędnie. Nie lada zdziwienie można było zobaczyć na twarzach kibiców portowej jedenastki. Z pewnością nie takiego początku się spodziewali. Ruszyć do ataku jednak musieli i już w 10 minucie meczu mieliśmy okazję oglądać trzeci rzut rożny w wykonaniu gospodarzy. Dokładne dośrodkowanie Parzego na bramkę zamienia strzałem głową Paweł Skrzypek. Następna groźna akcja to 17 minuta meczu i spore zamieszanie pod bramką Macieja Halarewicza, krótego nie potrafili zamienić na gola najpierw Radosław Biliński a po chwili Tomasz Parzy próbując mocnego strzału z kąta. Pogoń sprawiała coraz lepsze wrażenie a goście próbowali parować akcje Portowców już wśrodku pola. Udawało im się to przez nastepe kilkanaście minut aż do momentu, kiedy Łukasz Skórski podał w pole karne do Tomasza Rydzaka a ten w iście mistrzowski sposób przyjął piłkę, spokojnie ją ustawił i strzelił nie do obrony obok Halarewicza w długi róg bramki. Goście znów zagrozili bramce Pogoni dopiero w 42 minucie, kiedy po dośrodkowaniu Grzegorza Magnuskiego zagotowało się pod bramką gospodarzy. Sokół uzyskał jednak jedynie rzut rożyn. Wynik do przerwy ustalił natomiast aktywny Tomasz Parzy bardzo mocnym strzałem tuż zza pola karnego. Kozłująca piłka sprawiła psikusa bramkarzowi gości. Zespół Pogoni na przerwę żegnały gromkie brawa.



Drugą połowę Pogoń rozpoczęła z Cezarym Przewoźniakiem w składzie, który zastapił Łukasza Skórskiego. W zespole gości Dawida Pataki Malewo zastapił natomiast Mateusz Piguła. Szansa na czwartą bramkę dla gospodarzy pojawiła się już w 48 minucie spotkania. Akcję po lewej stronie boiska rozpoczął Arkadiusz Jarymowicz, podał do szybkiego Rydzaka a ten udanie dośrodkował powodując spore problemy w szykach obronnych Sokoła. Gola mógł w tej sytuacji zdobyć najpierw Kosakowski a po chwili Jarosław Norsesowicz, którego zbyt lekki strzał z lini bramkowej zdołał wybić na rzut rożny jeden z obrońców gości. Na kolejną bramkę kibice nie musieli jednakże zbyt długo czekać. W 63 minucie świetnie wykonany rzut rożny przez Radosława Bilińskiego na bramkę zamienia Filip Kosakowski strzałem głową pod porzeczkę. To jego druga bramka w granatowo-bordowych barwach. Fani Pogoni już mogli mieć pewność, że kolejne 3 punkty zostaną w Szczecinie. W 65 minucie rzut karny wywalczył dobrze grający Filip Kosakowski. Po ewidentnej ręce w polu karnym Marek Lewandowski otrzymał drugą żółtą kartkę a w konsekwencji czerwoną. Jedenastkę na gola pewnie zamienił dzisiejszy kapitan Portowców - Radek Biliński.
10 minut po tym na 6:1 podwyższył Grzegorz Magnucki samobójczym strzałem głową po zagraniu Parzego. Mimo niepowodzeń goście nie zamierzali składać broni. Na 13 minut przed końcem spotkania wywalczyli rzut wolny zza pola karnego, którego na bramkę zamienił Maciej Więcek. Niestety dobrą interwencją nie popisał się Jakub Łapczyński, który nie drgnął do piłki, mimo że leciała blisko środka bramki przez niego strzeżonej. Kilka chwil później czerwoną kartkę otrzymał Tomasz Parzy po brutalnym ataku kilka metrów przed własnym polem karnym. Tym razem z rzutu wolnego uderzał Daniel Hackiewicz i niezwykle precyzyjnie umieścił piłkę tuż przy prawym słupku Łapczyńskiego. W tym przypadku do bramkarza Pogoni pretensji mieć chyba nie można. Ostatnie zdanie należało jednak do Pogoni. Kosakowski świetnie podał na lewą stronę do Przewoźniaka, który w końcu dokładnym strzałem z dość ostrego kąta ustalił wynik spotkania na 7:3.



W II połowie kilka okazji do strzelnia gola mieli jeszcze Marek Kowal oraz Cezary Przewoźniak, wprowadzeni do gry w drugiej części. Stało się jednak regułą, że w tym sezonie obaj napastnicy są bardzo nieskuteczni.




Składy:

Pogoń: Łapczyński, Radtke (29 Wójtowicz), Skrzypek, Walburg, Jarymowicz, Skórski (45 Przwoźniak), Parzy, Norsesowicz (79 Orłowski), Kosakowski, Rydzak, Biliński (71 Kowal)

Sokół: Halarewicz, Winiarz, Klubikowski, Lewandowski, Bielecki, Hackiewicz, Usarek (38 Okraska), Pluta (87 Panasiuk), Magnuski, Malewo (45 Piguła), Więcek



Gole:

Pogoń: Skrzypek (11 min.), Rydzak (35), Parzy (44), Kosakowski (63), Biliński (67), Magnuski (75 sam.), Przewoźniak (88)

Sokół: Lewandowski (4 min. karny), Więcek (77), Hackiewicz (80)



Kartki:

Żółte: Parzy, Walburg, Norsesowicz (Pogoń), Piguła, Lewandowski (Sokół)

Czerwone: Parzy, Lewandowski (dwie żółte)



Widzów: ok 2,5 tys.

własne