Portowcy wciąż niepokonani
Piłkarze Pogoni Szczecin pokonali Jagiellonię Białystok i awansowali na drugie miejsce w tabeli Ekstraklasy. W składzie Portowców zabrakło regularnie ostatnio grającego Patryka Małeckiego. Mecz nie był porywającym widowiskiem a wygrana nie przyszła podopiecznym Czesława Michniewicza łatwo.
O tym, że Czesław Michniewicz przyjaźni się z Michałem Probierzem wiadomo od dawna. Na mecz przyjaźni wyglądała również pierwsza połowa dzisiejszego spotkania. Oba zespoły grały niemrawo, z czasem jednak gra coraz bardziej się zaostrzała a szkoleniowiec gości, szalejący na ławce rezerwowych zdecydowanie przykuwał wzrok kibiców bardziej, niż zawodnicy na boisku.
Portowcy, mimo niewielu stworzonych sytuacji, mogli objąć prowadzenie już w trzeciej minucie. Adam Frączczak nie zdołał jednak skutecznie zakończyć wyprowadzonej kontry. W dziewiętnastej minucie z powodu kontuzji boisko opuścił Dvalishvili a w jego miejsce kilka minut później pojawił się Miłosz Przybecki, który nie zachwycił. Po zmianie Portowcy pogubili się i zaczęli we własnym polu karnym popełniać wiele błędów, pozwalając na zbyt wiele zawodnikom Jagiellonii. Ponad siedem tysięcy kibiców zgromadzonych na Twardowskiego zobaczyło kartoniadę 'Narodowe Siły Zbrojne' a w 42 minucie upragnioną bramkę dla granatowo - bordowych, dośrodkowanie Murawskiego z rzutu wolnego wykończył Jakub Czerwiński. Kibice jeszcze dobrze nie rozsiedli się na swoich miejscach po zmianie stron a na tablicy wyników widniał już remis. Dośrodkowanie z prawego skrzydła trafiło do Cernycha. Litwin obrócił się z piłką i uderzył na bramkę. Futbolówka odbiła się jeszcze od słupka i wpadła do siatki za plecami zaskoczonego Dawida Kudły. Po chwili gospodarze mogli wyrównać, ale Frączczak nie zdążył do piłki po dośrodkowaniu Aki. Na szczęście Japończyk wykazał się znakomitym refleksem kilka minut później, kiedy Łukasz Zwoliński egzekwował rzut karny. Intencje Zwolaka wyczuł Drągowski i wybił futbolówkę. Na szczęście Akahoshi się nie pomylił i Pogoń znów prowadziła. W 64 minucie zrobiło się gorąco w polu karnym gospodarzy, ale niebezpieczeństwo zażegnał Czerwiński. Jaga nie zamierzała składać broni. W 71 minucie Świderski strzelił prosto w Kudłę. Kilkanaście minut później Karol Świderski posłał piłkę na poprzeczkę a w doliczonym czasie gry bramkarz gospodarzy na raty wyłapał futbolówkę po strzale z rzutu wolnego, jednego z piłkarzy Jagi. Goście kończyli mecz w dziesiątkę, gdy drugi żółty kartonik tego dnia obejrzał Rafał Grzyb. Pogoń zdobyła cenne trzy punkty i nadal pozostaje jedynym zespołem w Ekstraklasie, który nie poznał jeszcze w tym sezonie smaku porażki. Kolejne spotkanie z udziałem Portowców już w piątek o 18:00 w Chorzowie.
�r�d�o: wlasne
relacjďż˝ dodaďż˝: paulinus |
|