![]()
Portowcy ledwo co pojawili się na zielonej murawie, a już przegrywali 0:2. W 4. minucie fatalnie w polu bramkowym zachował Leo Borges. Podciął rywala. Sędzia bez wątpienia wskazał na 'wapno'. Strzelcem okazał się Benjamin Kallman. Ten sam zawodnik po kontrze i przerzucie piłki za naszych obrońców w 11. minucie podwyższył rezultat. W tym czasie Pogoń grała po prostu źle.
Potrzebowała wstrząsu, impulsu i podpowiedzi z ławki trenerskiej. Tutaj z pomocą przyszli krakowscy kibole, którzy bezmyślnie odpalili race i zadymili całe boisko. To był pierwszy punkt zwrotny. Możemy im zdecydowanie podziękować. Tego samego zdania był zresztą Kolendowicz, który w tym aspekcie widział pozytywy. Korekty nastąpiły szybko i przyniosły efekt. Mecz się wyrównał. Cracovia już tak mocno nie zagrażała. Zagrażali za to kibice. Ci z Krakowa dostali szału i próbowali wyrwać ogrodzenie, które oddzielało ich od sektora gospodarzy za jedną z bramek stadionu. Pojawili się nawet policjanci wyposażeni w kaski i pałki. Trochę to trwało, ale sytuację udało się opanować. Pomogły też bramki dla Pogoni. Sędzia Frankowski doliczył aż 7 minut do pierwszej części gry, które okazały się zbawienne. Pierwsze trafienie nogą z bliska zaliczył Fredrik Ulvestad po stałym fragmencie. W 52. minucie fatalnie zachował się Otar Kakabadze. Nie byłoby jednak tego samobója, gdyby nie Kamil Grosicki, którzy dorzucał piłkę w pole karne. Drugi punkt zwrotny mieliśmy już za sobą. Trzeci nadszedł już po zmianie stron. Tutaj potrzebny był jednak VAR. Frankowski początkowo za faul Micka Van Burena pokazał mu czerwony kartonik. Oglądanie tej sytuacji przy monitorze trwało długo. Decyzja została jednak zmieniona i Holender musiał opuścić murawę. Pogoń zaczęła kontrolować mecz, ale niewiele z tej kontroli wynikało. Wszystko jednak ma swój czas. Joao Gamboa był faulowany praktycznie w tym samym miejscu, co przed przerwą i po chwili zawahania mieliśmy rzut karny. Efthymis Koulouris pewnie wykonał 'jedenastkę'. Po 120 sekundach mieliśmy już 4:2. Tutaj znowu rajdem błysnął Kamil Grosicki. Zagrał w pole karne, a tam wślizgiem ratował się Virgil Ghita. Odbił futbolówkę w taki sposób, że ta wpadła do siatki. Portowcy nie zwolnili tempa i zostali nagrodzeni trafieniem na 5:2. Wynik ustalił Ulvestad po asyście Mateusza Bąka.
źródło: własne
|
|